Choć formalnie to wciąż Hiszpania kontynentalna, widok za
oknem sugeruje coś innego.
Dominujący kolor to intensywny zielony, a nie brąz
spalonych gór.
Temperatura nawet w lecie nie ścina białka i pozwala na znacznie
więcej niż leżenie na plaży.
Język używany przez miejscowych bliższy jest
portugalskiemu, a na dodatek właśnie stąd pochodzą najlepsze owoce morza.
Oto
hiszpańska Galicja. Miejsce, do którego chce się nieustająco wracać.
Mistycznych
doznań dostarcza samo obcowanie z pięknem tutejszego krajobrazu.
Zieleń
eukaliptusowych i sosnowych lasów jest złamana fioletem wrzosów oraz żółcią
żarnowca.
W krajobrazie dominują mniejsze lub większe pagórki.
Czy aby na pewno
to jest Hiszpania?
Krajobraz przywołuje na myśl centralną Słowenię lub okolice
Udine z niewysokimi pagórkami.
Galicja to także kraina tysiąca rzek
pielęgnujących przez okrągły rok zieleń pól i lasów.
Bliskość Atlantyku
sprawia, że powietrze jest tu wilgotne i rześkie, a temperatury w lecie
zdecydowanie bardziej znośne niż w pozostałych regionach kraju.
To nie jest
klasyczna Hiszpania, jaką kojarzy się turystycznych folderów.
Galicja różni się
od reszty Hiszpanii, jak białe wino od wina czerwonego.
To pierwsze zresztą
jest jedną z galicyjskich (galisjańskich) specjalności.
Mimo świadomości braku
granic ma się wrażenie przebywania w innym świecie, kompletnie różnym od świata
wieżowców Benidormu.
Region i jego stolica – Santiago de Compostela – kojarzą
się głównie z Camino de Santiago.
To jedno z najważniejszych miejsc
pielgrzymkowych na świecie.
Według legendy apostoł Jakub Większy prowadził w tych
okolicach działalność misyjną wśród Celtów.
W 44 roku n.e. zginął śmiercią
męczeńską w Jerozolimie, skąd wkrótce jego ciało zostało przewiezione do
Galicji.
Szczątki i relikwie świętego znajdują się obecnie w katedrze w
Santiago.
Katedra jest jednym z największych zabytków stylu
romańskiego w Hiszpanii.
Budowa katedry rozpoczęła się w 1075 r., za panowania
Alfonsa VI Kastylijskiego i nawiązuje do kościoła św. Sernina w Tuluzie.
Konsekracja katedry miała miejsce dopiero w 1128 r.
To także tutaj zbiegają się
wszystkie szlaki pielgrzymkowe.
Camino jest demokratyczne i ekumeniczne.
Pielgrzymują
starzy i młodzi, chrześcijanie i agnostycy.
Zwolennicy New Age, buddyści, a
także fani Tao Kubusia Puchatka.
O magnetyzmie tego miejsca świadczy fakt, że
Turkish Airlines otworzył tej wiosny bezpośrednie połączenie lotnicze Santiago
ze Stambułem.
W Samos znajduje się klasztor benedyktynów, jeden
z najstarszych w Hiszpanii.
Zabytkowy zespół powstał w VI wieku i obecnie można
w nim znaleźć elementy wszystkich istniejących stylów.
Częste grabieże i pożary, jakie miały miejsce na
przestrzeni wieków były przyczyną licznych rekonstrukcji, odbudowy zniszczonych
fragmentów, czy przebudowy innych albo rozbudowy obiektu itd.
Są tu więc
elementy przedromańskie, gotyckie, renesansowe, barokowe, neoklasyczne i z
czasów modernizmu.
Portomarin szokuje historią ledwie sprzed lat
pięćdziesięciu.
Generał Franco, antybohater najnowszej historii Hiszpanii,
wybudował w 1960 roku na rzece Mino hydroelektrownię, która spowodowała zalanie
miasteczka.
Dumni i uparci mieszkańcy, w heroicznym wysiłku, cegła po cegle,
przenieśli na wzgórze zabytkową starówkę, między innymi imponujący kościół św.
Mikołaja.
Stąd także pochodzą wyjątkowe sery tetilla,
produkowane z krowiego mleka rasy Galican Blond.
Nazwa oznacza kobiecą pierś,
ze względu na stożkowaty kształt.
Fetyszyści będą macać, reszta skonsumuje ser
szybciej niż Fernando Alonso pokonujący swoim ferrari zakręty w Walencji.
Galisjańską prowincję najlepiej poznawać z wysokości
rowerowego siodełka.
Szlak camino w okolicach Palas de Rei czy Melide wiedzie
opłotkami, z dala od głównych dróg, wśród zielonych pól i poprzez eukaliptusowe
zagajniki.
W cieniu przydrożnego dębu oparty o traktor, odpoczywa po
skończonych sianokosach młody rolnik z dwójką swoich małych pociech.
Jest
potworny upał, słychać tylko owady i baraszkujące dzieci.
Wszystko jest
kompletne i na swoim miejscu.
Obrazek to ikoniczny – pozwala natychmiast
przywrócić właściwą hierarchię rzeczy ważnych i najważniejszych, a prostota i
ciepło tej sytuacji porusza.
Gdzieniegdzie domy, stare, surowe i kamienne.
Z małymi
oknami, odwrócone od drogi, sprawiają wrażenie niezamieszkałych.
W okoliczny
krajobraz wpisane są także furreros – prostokątne drewniane budowle
wsparte na półtorametrowych betonowych nogach.
W przeszłości służące za magazyn
zboża i kukurydzy, dziś popadają w ruinę.
Kierunek wędrówki wskazują żółte strzałki i muszle świętego
Jakuba umieszczone na betonowych pachołkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz