środa, 27 października 2010

Stary Cmentarz

"Gdyby nie groby, w ogóle nie istniałaby historia ludzkości ani jako sztuka, ani jako nauka" - tak twierdził Jarosław Iwaszkiewicz.
Nie sposób wyobrazić sobie miejscowości bez cmentarza. Mimo, że z reguły nie lubimy chodzenia na cmentarz, bo przypomina nam o przemijalności ludzkiego życia, jest to miejsce, na którym pewnego dnia każdy z nas zamieszka.


Zbliża się 1 listopada, dzień, w którym tradycyjnie udajemy się na cmentarz. Niektóre cmentarze mają w sobie coś niesamowitego, mają swoisty klimat, który czyni z nich nie tylko miejsce zadumy i refleksji, ale również miejsce spacerów i spotkań zakochanych. Do takich niesamowitych cmentarzy należy Stary Cmentarz przy ul. Ogrodowej w Łodzi.

Stary Cmentarz od samego początku jego założenia jest miejscem niezwykłym. Był zapowiedzią ekumenizmu - bodaj najistotniejszej cechy łódzkiej wielowyznaniowej społeczności, był zwiastunem integracji, przenikania różnych kultur i obyczajów, symbolem tolerancji, z której Łódź słynęła jak rzadko które ówczesne miasto. Jest panteonem twórców miasta - obok siebie, zgodnie leżą tu wielcy fabrykanci, drobni przedsiębiorcy i rzemieślnicy, organizatorzy życia kulturalnego i społecznego, lekarze, artyści, dziennikarze, żołnierze, powstańcy, bojownicy o niepodległość, politycy, prezydenci i ci najliczniejsi, którzy swoją codzienną pracą zasłużyli sobie na wdzięczną pamięć przyszłych pokoleń.


Cmentarz Stary w Łodzi powstał w latach 1855-1858 i już w latach 70-tych XIX wieku zaczął zapełniać się coraz to wspanialszymi dziełami sztuki nagrobnej, w miarę wzrostu znaczenia i bogacenia się rodów łódzkich przemysłowców powstawania elit intelektualnych. Wolne miejsca na cmentarzu skończyły się już po 30 latach, w roku 1888.


Jest pół wieku młodszy od warszawskich Powązek, ale nie brak na nim zabytkowych cennych grobowców. Są tam pochowani najwięksi łódzcy fabrykanci - Heinzlowie, Scheiblerowie, Grohmanowie, Kindermannowie, Geyerowie, ale także lekarze (choćby Karol Jonscher)
i artyści (Władysław Strzemiński czy czarnoskóry odtwórca ról szekspirowskich Ira Aldridge, który zmarł w Łodzi w 1867 r. w trakcie swego tourne po Europie).
W czasach wojennych wiele z tych dzieł sztuki uległo całkowitemu zniszczeniu, inne – opuszczone - podupadły. Jeszcze dziś niszczeją bezcenne zabytki sztuki architektonicznej, płyty i rzeźby nagrobne. Znikają kute w kamieniu epitafia czyniąc groby bezimiennymi niemowami.

Łódzka nekropolia od początku składała się z trzech części. Największa jest część katolicka (ma blisko 11 hektarów), najmniejsza część prawosławna - niespełna hektar. Ewangelicka część cmentarza zajmuje około 9 hektarów. To na niej znajduje się najcenniejszy zabytek - kaplica Scheiblerów mauzoleum wystawione w latach 1885-1888 według projektu Edwarda Lillpopa i Józefa Piusa Dziekońskiego.


W niej pochowany jest Karol Scheibler. To na jego osobie wzorowano postać Hermana Buchholza z powieści „Ziemia obiecana”. Kaplica została zbudowana z inicjatywy żony Karola Scheiblera, która w ten sposób chciała uczcić pamięć po zmarłym. To jeden z najpiękniejszych zabytków neogotyckich w Polsce, ozdobiona niegdyś figurami aniołów i witrażami.
Nad częścią katolicką dominuje neorenesansowe mauzoleum rodziny Heinzlów, wzniesione w latach 1899-1904. Zostało zaprojektowane przez berlińskiego architekta Franza Schwechtena. Jako pierwszy spoczął tu Juliusz Heinzel.
W tej części leżą bohaterowie powstania styczniowego, rewolucji 1905, wojny polsko-bolszewickiej i II wojny światowej.
W prawosławnej części nekropolii pochowani są przede wszystkim rosyjscy urzędnicy carscy i żołnierze.
Na granicy z częścią katolicką stoi kaplica małżeństwa Gojżewskich - po stronie prawosławnej spoczywa Gojżewski, a po stronie katolickiej – jego żona Aleksandra. Podczas remontu okazało się że krypty pod kapliczką są połączone, a na trumnie zachował się zielony liść palmy. Pośmiertne zbratanie dwóch narodów i dwóch religii.
Łódzka nekropolia jest - ze względu na wysoką wartość artystyczną grobowców - jednym z najcenniejszych cmentarzy w Polsce. Około stu grobowców znajdujących się na cmentarzach przy ulicy Ogrodowej zostało wpisanych do rejestru zabytków.

To właśnie na Starym Cmentarzu w Łodzi jest m.in. grób Józefa Texela, dyrektora Teatru Polskiego w głównej alei części katolickiej, przepiękny grobowiec Elizabeth Triebe z postacią żałobnicy w części ewangelickiej
czy nagrobek Wasilija Kowaliewa w części prawosławnej cmentarza, który zdobi zarys morza i zachodzącego słońca. Można podziwiać piękną loggię Antoniny Edmee-Heimanowej czy anioła z karraryjskiego marmuru na grobowcu Sophie Biedermann.
Grobowiec Karola Hoffrichtera wyróżnia się piękną rzeźbą pochylonej kobiety w długiej sukni i chuście na głowie.
Stefan Pogonowski, bohater wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku, został pochowany w grobowcu autorstwa Wacława Konopka, który przy okazałym grobowcu umieścił rycerza w zbroi husarskiej.
Tutaj znajdziemy też skromny grób wybitnego aktora Leona Niemczyka.

Łódzka Straż Pożarna ufundowała pomnik założyciela Straży Ogniowej w mieście Łodzi Roberta Wergau.


Grobowiec Heinricha Federa przypomina wejście do świątyni egipskiej. Uchylone drzwi to ikonograficzne przedstawienie wrót śmierci. Przy drzwiach widzimy postać kobiety w długiej sukni z białego marmuru karraryjskiego.



W prawosławnej części cmentarza warto zwrócić uwagę na grób Wiktora Michajłowicza Kaniszczewa. Ma on formę baldachimu przypominającego wojskowy namiot. Pomnik, wykonany z piaskowca, wygląda jak udrapowana tkanina przewiązana sznurem z chwostami i frędzlami. Spod tkaniny wygląda tablica z białego marmuru z inskrypcjami.

środa, 20 października 2010

Mentorella

Jadąc do Włoch większość turystów ma z góry ustalony program. Oczywiście wśród odwiedzonych miejsc nie może zabraknąć klasyki włoskiej turystyki: Wenecji, Asyżu, Mediolanu, Florencji, Rzymu.

Będąc w Rzymie i mając trochę czasu warto wybrać się w okolice Wiecznego Miasta. Zadziwi nas uroda i bogactwo okolicznych miasteczek oraz piękno okolicznych gór. Wśród miejsc wartych zobaczenia jest Sanktuarium Matki Bożej na Mentorelli.


Mentorella jest położona w Górach Prenestyńskich, na wysokości 1050 metrów n.p.m., na wschód od Rzymu, w odległości ok. 50 km. Było to jedno z ulubionych miejsc pielgrzymkowych kard. Karola Wojtyły z czasów jego biskupich wizyt w Rzymie. W czternaście dni po wyborze na Stolicę Piotrową, jako Jan Paweł II, przybył na Mentorellę, która stała się pierwszym miejscem na szlaku papieskiego pielgrzymowania.



Mentorella jest bardzo starym miejscem pielgrzymkowym. Z tego miejsca modlitwy rozpościera się wspaniały widok. W legendę sanktuarium jest wpisane, że miejsce to było świadkiem nawrócenia św. Eustachego w II w. Poniósł śmierć męczeńską za wiarę.

Dwa wieki później cesarz Konstantyn kazał zbudować na tym miejscu bazylikę. Papież Sylwester I poświęcił tę świątynię przed 335 rokiem. W IX w. teren został powierzony benedyktyńskim mnichom z Subiaco, z rodziny Anici.

Około połowy XIII w. pojawiła się w sanktuarium drewniana, łaskami słynąca figura Matki Bożej - największy „skarb“ Mentorelli, ukoronowana w 1901 roku.

Benedyktyni opuścili opactwo z końcem XIV wieku. Popadało ono w ruinę, dopóki w XVII wieku nie zostało na nowo odkryte przez niemieckiego naukowca, jezuitę, ks. Atanazego Kirchera. Był on przekonany, że Mentorella należy do dwunastu klasztorów założonych osobiście przez św. Benedykta i że Święty przez dwa lata żył w naturalnej grocie skalnej, znajdującej się na terenie sanktuarium.


Ks. Kircher podjął trud przebudowy obiektu i odnowienia pobożności do Matki Bożej Mentorellskiej. Gdy umierał, poprosił, aby jego serce zostało pochowane u stóp cudownej figury. Tę samą intencję miał papież Innocenty XIII - jego serce zostało także złożone w kościele.



Trud dotarcia do Mentorelli wynagradzają spokój i atmosfera tego miejsca. Zawieszony na skale, na skraju doliny Giovenzano, klasztor dostępny jest tylko z jednej strony.


Malutka Mentorella oprócz klasztoru i kościoła kryje w sobie jeszce kilka uroczych zakątków. Tuż za kościołem, ukryte w załomie schodów, znajdziemy wejście do groty św. Benedykta, w której wg tradycji miał chronić się Patriarcha.


Siedemnastowieczne „święte schody” prowadzą na szczyt skały, gdzie wznosi się kapliczka św. Eustachego. Tuż obok znajduje się dzwonnica.

Każdy może pociągnąć za sznur dzwonów, jednak jak wzywa napis - powinien czynić to tylko ten, którego serce bije po chrześcijańsku...