sobota, 27 czerwca 2009

Rio de Janeiro część II

Corcovado i Głowa Cukru

Usatysfakcjonowani słoneczną kąpielą na jednej z brazylijskich plaż wybierzmy się na Corcovado (Garbatą Górę) – wzgórze ze słynnym posągiem Chrystusa Zbawiciela.
Aby dotrzeć na szczyt (710 m n.p.m.), musimy przebrnąć przez największy na świecie (120 km kw.), a wyrastający w sercu miasta, tropikalny rezerwat– Park Narodowy Tijuca.
Stamtąd można podziwiać wystrzeliwującą w niebo na 30 metrów i ważącą ponad tysiąc ton granitową figurę Chrystusa, a także rozkoszować się wspaniałym krajobrazem zatoki Guanabary i wyrastającą ponad nią Pao de Acucar – Głową Cukru (396 m n.p.m.).
Górę tę Indianie nazywali Pau-na-Acuqua, co oznacza „wysoka, spiczasta, samotna góra”. Portugalczykom indiańskie dźwięki kojarzyły się jednak z „pao de acucar”, gdyż wtedy myśleli tylko o cukrze, a ponadto granitowy monolit przypominał kształtem gliniane stożkowe formy do brylenia rafinowanego cukru.
Warto się na nią wdrapać choćby po to, by z jej szczytu rozkoszować się pięknie zachodzącym słońcem.
Kostka Rubika i Baba Jaga
Zwiedzanie centrum Rio de Janeiro najlepiej rozpocząć od klasztoru św. Benedykta, położonego na zboczu wzgórza, tuż nad zatoką przy Avenida Rio Branco. To najpiękniejsza w tym mieście budowla w stylu kolonialnym oraz rokoko.
Ściany wyłożone są drewnem, rzeźbione i ozdobione złotem.
Stąd najwygodniej przespacerować się na plac Pio X do kościoła Matki Bożej Gromnicznej, jednej z nielicznych świątyń neoklasycznych w Rio. Wzrok przykuwa ogromna kopuła ważąca 630 ton.
Kierując się dalej w stronę ulicy Primeiro de Marco dotrzemy do kościoła p.w. Matki Bożej Karmelitańskiej, gdzie koronowano dwóch brazylijskich cesarzy – Pedra I i Pedra II.
Po drugiej zaś stronie Praca XV de Novembro – miejsce, w którym rozpoczęła się historia Rio de Janeiro. Znajduje się tu Pałac Imperatorów (dziś Muzeum Sztuki Współczesnej), targi wyrobów miejscowych rzemieślników oraz stacje promów łączących Rio de Janeiro z Niteroi.
Koniecznie trzeba wybrać się też na plac Carioca, gdzie odbywa się wielki niekończący się targ, a także do usytuowanego u jego stóp klasztoru św. Antoniego, którego wnętrze zachwyca pięknymi zdobieniami z wieków XVII i XVIII.
Uwagę przykuwają też portugalskie kafle z niebieskimi wzorami zdobiące zakrystię kościoła oraz rzeźby z drewna jacaranda.
W sąsiedztwie placu Carioca wznoszą się dwie interesujące budowle – jedna z nich kształtem przypomina kostkę Rubika,
druga – „chatkę Baby Jagi”. W ich pobliżu wznosi się nowoczesna katolicka katedra zaprojektowana przez Edgara de Oliveira da Fonseca w kształcie stożka o wysokości 96 metrów. Katedra jest ogromna.
Jej wnętrze może pomieścić nawet 200 tysięcy osób.
Rio de Janeiro szczyci się również jednym z najpiękniejszych ogrodów botanicznych świata. Ufundował go książę regent Dom Joao VI w 1808 roku. Przez długie lata ogród był prawdziwą ostoją dla indyjskiej roślinności. Dziś można go nazwać sanktuarium natury. Na ponad 140 ha rośnie 235 tysięcy roślin i drzew.
Uwagę przykuwa aleja palm królewskich – każde ze 134 drzew liczy ponad 160 lat. Niezapomnianych wrażeń dostarcza orchidiario oraz część poświęcona roślinności Amazonii i Japonii.

piątek, 19 czerwca 2009

Zmienne Rio Negro

Rio Negro, Czarna Rzeka nad która obecnie zamieszkuje ma swoje kaprysy. W ciągu roku koryto rzeki zmienia się praktycznie z każdym miesiącem. Między kwietniem a sierpniem, w okresie deszczowym, rzeka przybiera i zalewa duże połacie ziemi. W okresie suszy rzeka ma dużo mniej wody i odkrywają się piękne plaże. Zdjęcia ukazują zmiany koryta rzeki przy domku, w którym mieszkam. Tak wyglądał teren wokół domu w listopadzie (zdjęcie robione cztery lata temu)
na środku rzeki wyłoniła się piaszczysta wyspa
większe statki miały problemy z przemieszczaniem się
Widok z tarasu domu
widok z tarasu domu podczas pory suchej
a to już widok na dom w marcu tego roku, kiedy zaczyna się pora deszczowa
zachód słońca z tarasu domu, widać piekno Rio Negro i woda jeszcze jest daleko od domu
to zdjęcie robiłem pod koniec maja - widać, że woda jest już między drzewami przy samym domu
jeszcze brakuje, żeby woda weszła pod dom, ale już nasz teren jest zalany
początek czerwca, woda już prawie dochodzi do domu

zdjecia robione dziś, woda już pod domem

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Rio de Janeiro część I

Rozrzucone na skrawku ziemi między granitowymi szczytami i Oceanem Atlantyckim, jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie – Rio de Janeiro jest symbolem triumfu fantazji nad rzeczywistością. Miasto słynie nie tylko z szaleńczego karnawału, piaszczystych plaż i gwiazd futbolu, ale i bardzo słodkiej kawy, trzcinowej cachacy i smakowitej feijoady.

Fio dental

„Popłyń do Rio/Gdzie dziewczyn bez liku nie nosi staników /Gdzie bimber trzcinowy piją” – słowa piosenki Zdzisława Szczepaniaka towarzyszyły z pewnością niejednej wyprawie do Rio de Janeiro.
I choć dziś podróż statkiem ustępuje miejsca podniebnym rejsom, słowa piosenki wciąż nie tracą aktualności. Zaskakuje jedynie, że w upalnym i pulsującym barwnym karnawałem Rio, kobiecie nie wypada pojawić się w stroju topless. Często jednak bikini Brazylijek jest tak skąpe, że przypomina fio dental (nić dentystyczną).
Ale już na tutejszych plażach można wyzbyć się wszelkich kompleksów. Brazylijki – nie zważając na dodatkowe wypukłości – dumnie paradują po skąpanym w słońcu piasku.
Plaże są nie tylko miejscem, gdzie toczy się życie Rio, ale nim samym. Pełnią funkcje przedszkola, sali gimnastycznej, czytelni, boiska do piłki nożnej i siatkówki, baru dla samotnych, restauracji, rockowej hali koncertowej, siłowni, a nawet biura.



Do wody wchodzi się tylko po to, by zaraz wrócić do ważniejszych zajęć na brzegu: plotkowania, flirtowania, a także załatwiania interesów czy podpisywania umów.
Najsłynniejszą plażą Rio była Copacabana, o łukowatym kształcie, ozdobiona imponującą Głową Cukru.
Wzniesiony przy niej najznakomitszy na kontynencie hotel i kasyna ściągały słynnych artystów i polityków. Bywali tu Orson Welles, Eva Peron czy John F. Kennedy.
Dziś bardziej popularna od Copacabany wydaje się być Ipanema, co w języku Indian znaczy „niebezpieczna toń”. Jeszcze w latach 60. w kawiarniach i barach Ipanemy gromadziła się ówczesna bohema i intelektualiści, by prowadzić filozoficzne dysputy o ruchu hipisowskim, ale i rock and rollu, narkotykach czy wolnej miłości.
Uczestniczyli w nich między innymi poeta, dyplomata i kompozytor Vinicius de Moraes oraz kompozytor Antonio Carlos Tom Jobim. Któregoś dnia Jobima zauroczyła piękna dziewczyna, która w drodze na plażę przechodziła obok jego ulubionego baru.Przez wiele tygodni wpatrywał się w nią dzień w dzień, a nawet zaprosił swego przyjaciela Moraesa, by mu w tym towarzyszył. Piękna nieznajoma nie zwracała jednak na nich uwagi, więc artyści z żalu skomponowali bossa novę „Dziewczyna z Ipanemy”.
Dziś tamta dziewczyna – Heloisa Pinheiro – jest kobietą interesu i matką czworga dzieci. A dzieje słynnej piosenki upamiętniają nazwy miejsc: ulicy, którą chodziła Heloisa, nadano imię Moraesa, a bar, w którym przesiadywał Jobim, nazwano „Dziewczyną z Ipanemy”.

środa, 10 czerwca 2009

Boże Ciało

Kiedy w 1246 roku ordynariusz diecezji Liege bp Robert, będący pod wpływem objawień, jakie otrzymała błogosławiona Julianna z Cornillon, wprowadził święto Bożego Ciała nikt nie przypuszczał, że już w 1264 roku papież Urban IV, bullą „Transiturus”, ustanowi Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa obowiązujące w całym Kościele.Urban IV określił też cel ustanowienia święta: „zadośćuczynienie za znieważanie Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, błędy heretyków oraz uczczenie pamiątki ustanowienia Najświętszego Sakramentu, która w Wielki Czwartek ze względu na powagę Wielkiego Tygodnia nie może być uroczyście obchodzona”.
Obecnie cały katolicki świat obchodzi to święto w czwartek po uroczystości Trójcy Świętej. Śmierć przeszkodziła Urbanowi IV w ogłoszeniu bulli. W 1334 roku ogłosił ją Jan XXII, a w 1391 roku papież Bonifacy IX nakazał obchodzenie święta Bożego Ciała wszędzie tam, gdzie jeszcze nie zostało wprowadzone.
Święto jest odzwierciedleniem wiary w realną obecność Chrystusa w Eucharystii, ustanowionej przez samego Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy. Rzeczywista obecność Chrystusa pod postacią chleba i wina opiera się na słowach Jezusa: „To jest Ciało moje ... To jest krew moja" (Mk 14,22.24).
Święto Bożego Ciała kojarz nam się z procesją eucharystyczną. Zostały one wprowadzone później niż samo święto. Pierwszym śladem ich istnienia jest wzmianka T. Schnitzlera o uroczystej procesji przed sumą w Kolonii w latach 1265-75. Podczas niej niesiono krzyż z Najświętszym Sakramentem. W ten sposób nawiązywano do dawnego zwyczaju zabierania w podróż Eucharystii dla ochrony przed niebezpieczeństwami.
W XV w. procesje eucharystyczne odprawiano w całych Niemczech, Anglii, Francji, północnych Włoszech i Polsce. W Niemczech procesję w uroczystość Bożego Ciała łączono z procesją błagalną o odwrócenie nieszczęść i dobrą pogodę, dlatego przy czterech ołtarzach śpiewano początkowe teksty Ewangelii i udzielano uroczystego błogosławieństwa.
W Polsce zwyczaj ten wszedł do "Rytuału piotrkowskiego" z 1631 r. Rzymskie przepisy procesji zawarte w "Caeremoniale episcoporum" (1600 r.) i "Rituale romanum" (1614 r.) przewidywały jedynie przejście z Najświętszym Sakramentem bez zatrzymywania się i błogosławieństwo eucharystyczne na zakończenie. Procesję odprawiano z wielkim przepychem od początku jej wprowadzenia. Od czasu zakwestionowania tych praktyk przez reformację, udział w procesji traktowano jako publiczne wyznanie wiary.
W Polsce od czasów rozbiorów z udziałem w procesji łączyła się w świadomości wiernych manifestacja przynależności narodowej. Po II wojnie światowej procesje w czasie Bożego Ciała były znakiem jedności narodu i wiary. Z tej racji ateistyczne władze państwowe niejednokrotnie zakazywały procesji urządzanych ulicami miast.
Konferencja Episkopatu Polski zmodyfikowała 17 lutego 1967 r. obrzędy procesji Bożego Ciała, wprowadzając w całej Polsce nowe modlitwy przy każdym ołtarzu oraz czytania ewangelii tematycznie związane z Eucharystią. Od XVII w. na znak radości i dla podniesienia rangi procesji Bożego Ciała wprowadzono strzelanie z broni palnej ręcznej, z moździerzy i armat. Z biegiem czasu strzelanina była tak silna, że w XVIII w. biskupi zmuszeni byli jej zakazać.
W niektórych regionach Polski przynoszono do kościoła w uroczystość Bożego Ciała wianki ziół. Pozostawały one tam przez całą oktawę, a następnie poświęcone zabierano do domów, by chroniły przed różnymi chorobami. Natomiast drzewa i gałęzie, którymi był przystrojony kościół i ołtarze zatykano na polach, co miało chronić przed szkodnikami. Rolnicy palili również część z tych gałęzi, aby zagwarantować sobie dobrą pogodę.
W Boże Ciało lub w Zielone Święta w Krakowie wybierano "króla kurkowego". Cały orszak, na czele którego jechał król kurkowy, udawał się do kościoła mariackiego. Gdy orszak znajdował się przy bramie Mikołajskiej działa oznajmiały bezkrólewie. Wtedy senat czyli zespół sędziów zaczynał obserwować strzelców, którzy mieli strzałem strącić drewnianego kurka. Gdy pierwszy ze strzelców dokonał tej sztuki, trębacz z wieży mariackiej ogłaszał zebranym imię nowego króla. Obecnie w Polsce okna budynków znajdujących się na trasie procesji ozdabiane są symbolami eucharystycznymi, obrazami religijnymi i kwiatami.
W niektórych częściach Włoch ulice, którymi przechodzi procesja Bożego Ciała wykładane są kwiatami, przygotowywane są wspaniałe, dekoracyjne kobierce z kwiatów. W Hiszpanii natomiast kwiatami dekoruje się ściany domów. Podczas procesji z Najświętszym Sakramentem w wielu miastach włoskich z okolicznych domów zrzucane są barwne kartki z drukowanymi hasłami eucharystycznymi.
Od wielu już lat w niektórych regionach Bawarii i Austrii prowadzone są także procesje statkami po alpejskich jeziorach.
W Ameryce Łacińskiej ulice, którymi przejdzie procesja przyozdabia się wszystkim, co znajduje się pod ręką. Żwir, kolorowe proszki, kawa, kapsle od butelek, trociny, wióry płatki kwiatów, liście, proszek farb… przemieniają się w piękne, kolorowe dywany, przedstawiające symbole eucharystyczne i aktualna tematykę społeczno religijną.
I tylko szkoda, że powstałe na ulicy arcydzieła mają krótki żywot, gdyż zaraz po zakończeniu procesji są sprzątnięte przez służby oczyszczania miasta.