poniedziałek, 28 września 2009

Puebla

Puebla to miasto w środkowym Meksyku leżące na wysokości 2195 metrów.
W mieście mieszka obecnie około 2 mln mieszkańców. Zostało założone w 1531 roku przez abp Santo Domingo Toribio Benavente.

W 1832 roku było przejściowo stolicą Republiki Meksyku.

W 1987 roku historyczne centrum Puebla wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Urokliwe miasteczko warte zobaczenia.










piątek, 18 września 2009

Sillustani

Sillustani to niezwykły cmentarz ludu Colla, nad jeziorem Umayo w Peru. Nekropolia nie jest rozległa. Nie ma tu drzew pokrytych liśćmi, przy brzegach widać tylko małe, cherlawe kikuty, które latem pewnie dzielnie walczą o każdą kroplę wody.Kiedy wszedłem na pagórek, nagle jak spod ziemi wyrosły przede mną chullpas - okrągłe grobowce w kształcie wież wybudowane przed XV w. To w nich grzebano, w pozycji płodowej, ciała zmarłych, raczej ich mumie.

We wnętrzu każdej wieży znajduje się komora, w której, jak w mistycznej macicy, niektórzy próbują dzisiaj otworzyć się na nieziemskie doznania i wrócić do ciepłego łona matki. Wejścia do grobowców wychodzą na wschód, gdzie matka Ziemia, Pachamama, codziennie wydaje na świat swego syna Słońce.


Gdzieniegdzie na kamieniach widać cień rzucany przez rzeźbę pumy, węża czy kondora symbolizujących ziemię, powietrze i niebo. Groby już dawno splądrowano, wynosząc wszystko, co było cenne. I oto w latach 70. XX w. przy jednej z wież, na głębokości metra, znaleziono bezcenny skarb: dzwonki, puchary, naszyjniki i inne ozdoby - wszystko ze szczerego złota!

Zbaczając nieco z głównej ścieżki, trafiam do środka słonecznego kręgu. Wystające z ziemi resztki ogromnych kamieni wyglądają jak połamane zęby. Obok znajduje się krąg Księżyca.
Niektórzy oczami wyobraźni widzą jeszcze na kamieniach krew lam składanych w ofierze podczas obrzędów żałobnych. Podobno, jeśli chodzi o arystokrację, na lamach się nie kończyło - notable potrzebowali przecież w zaświatach służby i rodziny.



Siadam na kamieniach i rozglądam się po okolicy. Na środku jeziora płaska jak stół wyspa, ani jednego drzewa. Chmury zdają się zgniatać horyzont. Ciemne, gęste i ciężkie prawie dotykają wierzchołków gór. Im bliżej, tym bardziej zamieniają się w przezroczystą mgiełkę, by rozpłynąć się zupełnie, zanim znajdą się nad moją głową. Góry o pofałdowanych miękkich kształtach są prawie na wyciągnięcie ręki. Ich odbicie w wodzie nadaje otoczeniu nierealny wygląd, jakby nie z tego świata. Warto było tu przyjechać, choćby po to, by posiedzieć nad brzegiem Umayo...

Sillustani zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Wysoko położony czerwonawy płaskowyż, a w dole ciemnobłękitne, tajemnicze jezioro Umayo wyglądające jak miejsce spoczynku duchów dawno zmarłych mieszkańców tych ziem. To najbardziej niezwykłe i uduchowione po Machu Picchu miejsce w Peru. W dodatku nie ma tam tłumów turystów, można więc spokojnie kontemplować zewnętrzną i ukrytą urodę tej nekropolii.

W Sillustani najpierw budował groby wieżowe lud Colla mówiący językiem aymara, a zwyczaj ten przejęli od nich Inkowie, którzy podbili te tereny na 100 lat przed przybyciem Hiszpanów. Wieże pochówkowe, zwane chullpas, służyły głównie elicie plemiennej, a cały ten teren był miejscem sakralnym, gdzie odbywały się liczne obrzędy i ceremonie.
Groby wieżowe występują nie tylko w tym miejscu, ale spotkać je można na Altiplano zarówno w Peru, jak i w Boliwii. Różna jest też ich konstrukcja-tutaj są okrągłe i zbudowane z kamienia, gdzie indziej jako budulca używano cegły adobe, a sama chullpa powstawała na planie kwadratu. Co więcej, podobne konstrukcje zwane tupa odkryto na Wyspie Wielkanocnej. Zmarłych umieszczano w chullpas w pozycji embrionalnej i zaopatrywano w przedmioty codziennego użytku oraz ozdoby.
Sillustani (32 km od Puno) leży z dala od głównej drogi między Puno a Juliaca. Można złapać autobus między tymi miastami, wysiąść na skrzyżowaniu i czekać, aż kierowca autobusu turystycznego ulituje się i nas zabierze. Najlepiej więc wykupić wycieczkę w jakimś biurze turystycznym czy hotelu - kosztuje ok. 5 dol. (w tym bilet wstępu do małego muzeum i na cmentarz), trwa ok. 3 godz. Do Puno można dojechać autobusem z Arequipy (12 godz.), z Cuzco (14 godz.), z Limy (42 godz.), z La Paz (5 godz.). W niektóre dni kursuje pociąg z Cuzco (11 godz.) i z Arequipy (10 godz.).

piątek, 11 września 2009

Pałac w Mierzęcinie

W okolicach Bierzwnika, w Ziemi Lubuskiej, na skraju Puszczy Drawskiej nad Mierzęcką Strugą wznosi się pałac w Mierzęcinie. Odbywając podróż samochodem na trasie Gorzów Wlkp. – Bydgoszcz warto zboczyć z głównej drogi w Dobiegniewie i odwiedzić urokliwe miejsce z pałacem w Mierzęcinie, o ciekawej historii.
Przepiękny! Urokliwy! Magiczny! To tylko niektóre słowa, jakich możemy użyć, aby wyrazić to, co nieoczekiwanie zobaczymy w takim miejscu.
Nowoczesna historia naszego kraju sprawia, że jeśli usłyszymy stwierdzenie „były PGR” nie spodziewamy się zobaczyć nic, co może urzekać albo sprawiać, że ponownie z przyjemnością wrócimy do tego miejsca. A właśnie takie pragnienie pojawia się u każdego, kto raz zobaczy kompleks pałacowy w Mierzęcinie.
Wzmianki o tym miejscu pojawiają się już w średniowieczu. 2 lutego 1317 Mierzęcin, jako osada rycerska, wraz z Drezdenkiem, została nadana rodzinie von Osten. W rękach tej rodziny pozostawał do roku 1608, kiedy posiadłość przeszła w ręce rodziny von Gram(m), a następnie rodziny von Sydow.
Rozwój Mierzęcina nastąpił po roku 1725, kiedy majątek zakupił Friedrich Sigismund von Waldow, założyciel rodowej gałęzi mierzęcińskiej linii Hammer-Bernstein, którego potomkowie stopniowo przyczyniali się do powiększenia dóbr. Do rozwoju gospodarczego Mierzęcina przyczyniła się, zbudowana w 1850, linia kolejowa, łącząca Poznań ze Stargardem Szczecińskim.
W 1861 roku Robert Friedrich von Waldow rozpoczął budowę nowej siedziby rodowej – pałacu w stylu neogotyku angielskiego, prawdopodobnie według projektu berlińskiego architekta Karla F. Hitziga. Budowę zakończono 1 października 1863 roku. Wraz z pałacem ukształtowano krajobrazowy park romantyczny oraz wybudowano nowe zabudowania folwarczne. Największy rozkwit majątek w Mierzęcinie miał miejsce na początku XX wieku, kiedy jego gospodarzem był Sigismund von Waldow.
Okres wojenny pałac przetrwał w stanie nienaruszonym, mimo że jego wnętrze zostało splądrowane. Jesienią 1945 roku pałac i majątek zostały przejęte przez skarb Państwa Polskiego. Zaczęła się polska historia pałacu w Mierzęcinie.
W latach 1945-1952 mieścił się w nim dom dziecka dla dzieci upośledzonych, prowadzony przez siostry zakonne, a później Państwowy Dom Dziecka, który funkcjonował do roku 1959. Majątek przejęło Państwowe Gospodarstwo Rolne w Mierzęcinie, które adaptowało wnętrza pałacu na biura, przedszkole, klub wiejski, stołówkę i mieszkania służbowe. Zabudowania folwarczne również były użytkowane. Park pomału dziczał, a poszczególne pomieszczenia pałacu stopniowe były opuszczane.

W 1991 roku PGR został zlikwidowany, a zabudowania i ziemia przeszły pod zarząd Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa w Gorzowie Wlkp. W latach 1992 – 1998 opuszczony i pozbawiony opieki pałac popadł w ruinę. 9 lipca 1998 roku pałac w Mierzęcinie wraz z folwarkiem został zakupiony przez polską firmę NOVOL.
W latach 1999-2001, staraniem nowych właścicieli, gmach pałacu poddano gruntownej renowacji. Adaptowano zrujnowany budynek na ośrodek wypoczynkowy dla pracowników firmy. W ramach prac restauratorsko - konserwatorskich wymieniono dach i całą stolarkę, a w ponad 80% stropy z drewnianych na ceramiczne. Przeprowadzono prace izolacyjne, tynkarskie i sztukatorskie.
Oficjalne otwarcie Pałacu Mierzęcin nastąpiło 13 września 2002 roku. Rozpoczął się nowy rozdział historii pałacu i majątku w Mierzęcinie. Zrujnowany pałac przemienił się w hotel, a budynki folwarczne w centrum wypoczynkowo – konferencyjne.
Park, o ogólnej powierzchni ponad 15 ha, zajmuje północną część założenia. Położony jest na podłużnym wyniesieniu terenowym, opadającym tarasami od Pałacu w kierunku zachodnim i północnym ku podmokłej dolinie rzeki Mierzęcinki. Założenie parkowe rozplanowane w układzie wieloosiowym, promienistym, związane jest ściśle z pałacem, posadowionym na wyniesieniu terenu, z fasadą od wschodu.
Kompozycja przestrzenna parku obejmuje parter ogrodowy z fontanną przed pałacem, od której prowadzi główna aleja parkowa, kończąca się na skrzyżowaniu dwunastu dróg. Po stronie północno - wschodniej i głównej alei parkowej znajduje się podłużna polana widokowa z altaną lipową na skraju.
W części wschodniej parku usytuowany jest cmentarz rodowy z mogiłami ostatnich właścicieli z rodziny von Waldow.
Od strony zachodniej park opada tarasami ku stawowi i rzece. Tutaj powstał w ostatnich latach ogród japoński ze stylową architekturą (altana, most, brama torii) i wyspą, na której stoi latarnia japońska.
Park w swej części wschodniej jest krajobrazowym ogrodem angielskim, w którym ogromne drzewa i grupy krzewów eksponowane są na równo ciętym trawniku.
Starodrzew występujący w parku to dorodne buki, dęby, platany, lipy, graby i wiązy, wśród których jest ponad 20 pomników przyrody.
Okolice pałacu w Mierzęcinie to jedne z najatrakcyjniejszych obszarów Polski zachodniej. To kraina bogata w lasy, jeziora i rzeki. Znajduje się tutaj ponad 700 zbiorników wodnych. Sąsiedztwo Drawieńskiego Parku Narodowego sprawia, że możemy na co dzień obcować z dziką przyrodą.


Niezwykłe gatunki fauny oraz flory zaciekawią niejednego turystę. Region lubuski jest jednym z pięciu o najniższym zanieczyszczeniu środowiska.

Tędy biegnie jedyny w Polsce Szlak Wina i Miodu, na mapie którego jest również pałac w Mierzęcinie.