Wierni z całego świata przyjeżdżają, by zobaczyć papieża
i zwiedzić państwo biskupa Rzymu. Ale nie tylko. Pozostaje jeszcze cała masa
kościołów, na które można się natknąć niespodziewanie klucząc wąskimi
uliczkami.
Niektóre ze świątyń są niejako wbudowane w kamienice, nie mają
własnych ogrodów i odseparowanej plebanii, lecz wkomponowane są w sąsiednie budynki. Trudno się temu dziwić, gdyż w stolicy Włoch jest ich ponad dziewięćset.
Każda uliczka i każdy zaułek pamięta czasy rzymskich legionistów, cesarzy i formowania się jednego z ważniejszych ośrodków powstania cywilizacji, częścią której jesteśmy.
Każda uliczka i każdy zaułek pamięta czasy rzymskich legionistów, cesarzy i formowania się jednego z ważniejszych ośrodków powstania cywilizacji, częścią której jesteśmy.
Patrząc z opustoszałego placu Świętego
Piotra na zalaną porannym słońcem bazylikę jedna rzecz przychodzi na myśl: jest
ogromna.
Stojąca u szczytu schodów, niczym na podwyższeniu, budowla o prostych
liniach z wysokimi kondygnacjami i wielkimi oknami wyglądałaby surowo, gdyby
nie zdobiące ją niewielkie balkony, masywne kolumny i rzeźby Jezusa, Jana
Chrzciciela i apostołów wieńczące fasadę, nad którą góruje imponująca kopuła
projektu Michała Anioła.
Jednak to nie dzieła Michała Anioła,
twórcy słynnej piety i malowideł na suficie kaplicy sykstyńskiej spotkamy
najczęściej podczas zwiedzania Rzymu.
Nie jest nim także Leonardo da Vinci czy Rafael Santi, lecz Giovanni Lorenzo Bernini. Jego dziełem jest kolumnada na placu Świętego Piotra i słynny baldachim ze spiralnymi kolumnami nad ołtarzem i grobem pierwszego papieża.
Nie jest nim także Leonardo da Vinci czy Rafael Santi, lecz Giovanni Lorenzo Bernini. Jego dziełem jest kolumnada na placu Świętego Piotra i słynny baldachim ze spiralnymi kolumnami nad ołtarzem i grobem pierwszego papieża.
Zwiedzając bazylikę warto zacząć od
krypty. Z samego rana zwykle nie ma tłumów i można bez stresu chodzić wąskimi
korytarzami i zatrzymać się nad grobami papieży.
Klucząc uliczkami Rzymu nigdy nie nadrabia
się drogi. Mniej czasu zajmie przejście prostą trasą od jednego zabytku do
drugiego, jednak prawdziwą przygodą jest poszukiwanie, nie znalezienie.
Zgubić się w wiecznym mieście jest rzeczą piękną; nie wiedzieć, gdzie się idzie, napotkać na swojej drodze rzeczy, o których nie ma słowa w przewodnikach, takie jak małe restauracje, ukwiecone balkony, a nawet drzewa pomarańczowe na podwórkach wewnątrz kamienic.
Zgubić się w wiecznym mieście jest rzeczą piękną; nie wiedzieć, gdzie się idzie, napotkać na swojej drodze rzeczy, o których nie ma słowa w przewodnikach, takie jak małe restauracje, ukwiecone balkony, a nawet drzewa pomarańczowe na podwórkach wewnątrz kamienic.
Schowajmy więc mapę do plecaka, wyłączmy
telefon i nie patrzmy na zegarek…
Błądząc labiryntem ulic, po
których z niezwykłą zręcznością, oczywiście obok skuterów, poruszają się nawet
samochody dostawcze, moglibyśmy natrafić na Piazza Navona, Campo de’ Fiori,
gdzie posąg Giordano Bruna przypomina o inkwizycji i stosie, na którym filozof
spłonął.
Nieopodal znajdziemy prostokątny plac, miejsce zwane Area Sacra
Argentina. To tu właśnie zamordowany został Juliusz Cezar.
Patrząc z podwyższenia na starożytne pozostałości doświadczamy dziwnego
wrażenia. Zdaje się, że kątem oka widzimy jak raz z jednej, raz z drugiej
strony poruszają się mury. Płynnie poruszające się cienie okazują się być
niczym innym jak... kotami.
W okolicy znajduje się wybijający się spośród
innych budowli Panteon. Współgrając z otaczającymi go w ścisku kamienicami
portykiem na planie prostokąta zaburza nieco porządek otoczenia kolistym
kształtem rotundy.
Również kopuły oddzielonych od siebie ulicą niewielkich
bliźniaczych kościołów przy Piazza del Popolo górują nad resztą budynków w
okolicy. Dorównuje im jedynie wieża położonego w przeciwległej części placu
kościoła Santa Maria del Popolo, który nazwę swą zawdzięcza swoim fundatorom –
ludowi rzymskiemu.
Piazza del Popolo widziany ze szczytu schodów umieszczonych
na wschodnim jego krańcu jest niczym więcej niż tylko owalnym placem z monumentalnym
obeliskiem pośrodku. Zdaje się nie pamiętać czasów, kiedy był miejscem wielu
publicznych egzekucji.
Sięgając wzrokiem dalej widzimy panoramę Rzymu wraz z odległą bazyliką
Świętego Piotra czy Ołtarzem Ojczyzny, masywną budowlą z charakterystyczną
kolumnadą.
To właśnie w jej sąsiedztwie znajduje się słynna kolumna z Romulusem
i Remusem, karmionych przez wilczycę.
Na hiszpańskich schodach wieczorami przesiadują pary zakochanych. Jak na
ironię budowę rozsławionych schodów sfinansował francuski król Ludwik XV. Dziś
na schodach odbywają się różnego rodzaju pokazy, począwszy od pokazu kwiatów, a
kończąc na modzie.
Położony na wzgórzu Kwirynał Pałac
Kwirynalski jest siedzibą prezydenta Republiki Włoch. Stąd niedaleko do
cudownej fontanny di Trevi, której szum niesie się pomiędzy pobliskimi
kamienicami.
Fontanna przylega do ściany jednej z nich. To, co wprawia turystów
w zachwyt musi być więc dla mieszkańców niczym klątwa.
Możemy dojść do jednej z czterech bazylik rzymskich: bazyliki Santa Maria
Maggiore. Legenda głosi, że papieżowi Liberiuszowi ukazała się we śnie Matka
Boska i nakazała budowę nowego kościoła w miejscu, w którym w środku lata
spadnie śnieg.
Anomalia ta miała miejsce właśnie w obszarze, w którym dziś
znajduje się skrywająca relikwie żłóbka świętego bazylika. Santa Maria Maggiore
tworzy trójkąt z bazyliką Świętego Krzyża w Jerozolimie (która spośród wielu relikwii
najbardziej szczyci się pozostałościami krzyża Chrystusa) i Lateranem,
zbudowanym przez cesarza Konstantyna.
Przy bazylice Laterańkiej znajdują się
święte schody, przywiezione z Jerozolimy przez matkę cesarza, Helenę.
To
właśnie po tych schodach Jezus miał być prowadzony do Poncjusza Piłata i z tego
względu schody można przejść jedynie na kolanach.
Idąc nad brzegiem Tybru widzimy
dużą wyspę z mieszczącym się na niej szpitalem.
Dalej zauważamy
charakterystyczną kopułę synagogi, a odwracając się w drugą stronę, w kierunku
południowym zobaczymy wzgórze Awentyn, z którego rozciąga się widok na Zatybrze
i Watykan.
Po przekroczeniu Tybru
napotykamy bazylikę Najświętszej Marii Panny na Zatybrzu, której obecnym
kardynałem-prezbiterem jest Józef Glemp, a jego poprzednikiem był kardynał
Stefan Wyszyński.
Egipskie obeliski stają w najważniejszych miejscach w mieście - zachowało się ich
do dnia dzisiejszego 13. Ogromne obeliski były dla Rzymian najznakomitszymi
trofeami wojennymi, ponieważ w Egipcie symbolizowały nieśmiertelność i boskość
faraonów.
Usta prawdy są dziś jedną z największych atrakcji turystycznych Rzymu. W
czasach ciemnego średniowiecza nie były one jednak tak lubiane, ponieważ
stanowiły ostrzeżenie dla kobiet podejrzanych o niewierność.
Straszono je, że
jeśli zdradziły swego męża i nie powiedzą prawdy, po włożeniu ręki do ust -
zostanie ona odcięta przez Boga.
1 komentarz:
Fantastyczna relacja!
Masz rację wszystko ale swoim tempem, "bez nerw" :)
Prześlij komentarz