Dwieście lat po napisaniu tych słów miasto nadal zachwyca romantycznym urokiem (w 1995 r. Sintra została wpisana na listę światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO), który tak bardzo oczarowal Byrona. Aby doznać równie wspaniałych wrażeń co on, najlepiej zaszyć się na dwa dni w okolicznych górach.
Zajmujący najwyższe partie Serra de Sintra Palacio da Pena to jeden z symboli Portugalii. Został wzniesiony w latach 40-ych XIXw. na miejscu XV-wiecznego klasztoru Hieronimitów. Pomysłodawcą tego arcydzieła pop-artu był niejaki Ferdynand von Sachsen Coburga - prywatnie mąż królowej portugalskiej Marii II, a jego twórcą kolejny dziwak - niemiecki baron Wilhelm von Eschweg. Zamek był zamieszkany do 1910r., kiedy to rezydująca tam rodzina królewska dała nogę za granicę.
Ażeby zwiedzić Palacio da Pena trzeba się trochę nachodzić. Rezydencja położona jest bardzo wysoko. Końcowa część trasy prowadzi przez park Pena - zalesiony obszar z wieloma jeziorkami i altankami. Sam zamek jawi się jako zbiorowisko różnokolorowych kopuł, wież i schodów zamkniętych w wysokich, potężnych murach.
Po wejściu przez pseudomanuelińskie bramy i atrapę mostu zwodzonego przenosimy się o cały wiek wstecz, bowiem wnętrza pałacu pozostały w takim stanie, w jakim opuściła go królewska rodzinka. Niestety kamery i aparaty fotograficzne są przy wejściu konfiskowane. Wnętrza to absolutny przerost formy nad treścią: niewygodne fotele, krzesła, na których nie da się siedzieć, rzeźbione muszle klozetowe czy ściany wykonane z kamienia imitującego drewno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz