sobota, 19 sierpnia 2017

Bazylika od Łaciatej Krowy

­Bazylika pod wezwaniem Najświętszej Trójcy od Łaciatej Krowy (naprawdę się tak nazywa) w Saccargia koło Codrongianos,
zbudowana w XII w. w stylu romanizmu pizańskiego, przyciąga wzrok pasiastymi elewacjami wykonanymi z ułożonych na przemian skał wapiennych i bazaltowych.



Jej wnętrze kryje wspaniałe XIII-wieczne freski, to najważniejszego z romańskich kościołów Sardynii.



Barwne freski w absydzie, przedstawiające sceny z życia Chrystusa i przypisywane pizańskiemu artyście, pochodzą z XI lub XII stulecia.



Warto też zwrócić uwagę na małą kamienną rzeźbę na ścianie nawy, przedstawiającą głowę Konstantyna I, miejscowego władcy, który wedle podań ufundował świątynię i został w niej pochowany.



Kościół Św. Trójcy od Łaciatej Krowy nazwę swą prawdopodobnie zawdzięcza dwukolorowemu budulcowi, z którego został wzniesiony: jasnemu wapieniowi i ciemnemu bazaltowi, wydobywanych z pobliskich kamieniołomach.



Chociaż wiąże się z nim też legenda o krowie, która karmiła swym mlekiem ubogich zakonników a na wapiennych płaskorzeźbach jednej z kolumn można doskonale zauważyć postacie leżących krów.



XII – wieczny kościół powstał jako mały budynek, ale później został powiększony i wyłożony dwukolorowymi blokami w stylu pizańskim przez księcia Markusa, który chciał w ten sposób podziękować za wysłuchanie jego próśb o potomka.



W absydzie kościoła podziwiać można wspaniałe dwunastowieczne freski odkryte na nowo dopiero w XIX w. przy okazji renowacji, średniowieczny malowany ołtarz i rzeźbę Matki Boskiej.



Bazylika Trójcy Świętej od Łaciatej Krowy ukończono w 1116 r., rozbudowując wcześniejszy klasztor i następnie przekazując go kamedułom.



Wpływy toskańskie widoczne są przede wszystkim w fasadzie, która jest bardzo zbliżona do pomysłów toskańskiego wybrzeża.



Całość zaś wieńczy strzelista kampanila. Wnętrze pokrywa cykl fresków z XIII w., który jest jedynym zachowanym na terenie Sardynii z czasów średniowiecza.



Ale to jednak legenda nadaje temu miejscu charakter wręcz "magiczny".



Constantino I Lodugoro, diuk (książę) Torres, któremu podlegała północno-zachodnia część wyspy miał wraz ze swoją żoną wizję podczas modlitwy w kaplicy uprzedniego klasztoru San Gavino.



Oboje bardzo starali się o dziecko (przyszłego Gonario II), a jak wiadomo w średniowieczu nie znano lepszych form spełnienia tego pragnienia niż usilna modlitwa.



W trakcie snu diukowi przyśnił się anioł, który poinformował, że pielgrzymka była bezcelowa, bo żona już była w ciąży.



Uradowany książę postanowił zatem w tym miejscu, gdzie pojawiła się wizja, wznieść wspomniany romański kościół.



W wyniku zatem prawie trzyletnich starań zbudowano wspomniany obiekt,



zaś klasztor popadł w ruinę i niektóre jego zabudowania z czasem przekształcono w stodoły dla pobliskich pasterzy.

Brak komentarzy: