Jest wyspą wulkaniczną, płaską, z niewielką ilością opadów i ciągłym
wiatrem. Odkrycie soli nadało wyspie nazwę Sal, czyli sól, która jest na wyspie
pozyskiwana z odsalania wody morskiej. Pitna woda to wciąż duży problem
mieszkańców tych wysp.
Na wschodzie wyspy w pobliżu osady Pedra de Lume w
kraterze wulkanu znajduje się salina. Przez lata Portugalia zaopatrywała się w
sól właśnie w tych salinach.
Woda morska wpompowywana była do krateru wygasłego
wulkanu i tam odparowywana. Pozostające pokłady soli były eksploatowane.
Zobaczyć tutaj
możemy pozostałości kolejki, którą kiedyś transportowano pozyskiwaną z wody sól
do pobliskiej zatoczki, w której ładowano ją na statki.
Obecnie salina to
przede wszystkim atrakcja turystyczna, w której niczym w Morzu Martwym turyści
mogą zanurzyć się w wodzie o bardzo dużym zasoleniu.
Aby wejść do saliny, trzeba
przejść przez ręcznie wykuty tunel, jak z filmów Indiany Jones, który zdaje się
być tajemniczym przejściem oddzielającym dwa, zupełnie inne światy.
Nad tunelem
wykopanym ręcznie przez niewolników przechodzi kolejka linowa, a raczej
drewniane konstrukcje, które z niej pozostały.
Przed wejściem do krateru jest ustawiony szlaban ze
strażnikiem.
Po pokonaniu tunelu zalewa
nas potok słońca i bieli. Jesteśmy w kraterze nieczynnego wulkanu, a ta biel to
od soli szczelnie go wypełniającej.
Wnętrze krateru leży poniżej poziomu oceanu
i w jednym miejscu przesiąka woda morska. Dostrzegli to Portugalczycy i zrobili
z tego biznes: uzyskiwanie soli z wody morskiej.
Zrobili irygację, podzielili krater
na baseny - woda wysycha, zostaje czysta sól, która jest wyciągana z basenu. Następnie
basen jest zalewany wodą oceaniczną i dalej tak samo od początku…
Salina otwarta została w 1805
przez Lopes de Lima. Po nim została przejęta przez pułkownika Manuel Antonio Martins,
który mianowany wicekonsulem w USA w 1919 roku sprzedał przedsiębiorstwo
francuskiej spółce z Bordeaux.
W czasach świetności sól
eksportowana była do Afryki, Brazylii, USA i Anglii. Dziś salina jest w rękach
Włochów (podobnie jak większość nieruchomości na Sal), a głównym źródłem jej
dochodów są turyści.
Niezależnie od wszystkiego, jest to wyjątkowo urokliwe
miejsce, a taplanie się w solankach jest zabawne i zdrowe.
Są dwa baseny: jeden
z solanką błotnistą, drugi z solanka już prawie krystaliczną. Trzeba uważać,
żeby się nie pokaleczyć o już skrystalizowaną sól - jest bardzo ostra.
A z
pływaniem w solance to też nietęgo, gdyż woda ma 27 razy większe zasolenie niż
oceaniczna (Morze Martwe wysiada, jedynie Wieliczka może „podskoczyć”).
Jeśli
chce się płynąć crawlem, to się po prostu nie da - nie sposób zanurzyć nóg w
wodzie, a siła wyporu utrzymuje je ponad powierzchnią. Za to fajnie jest jak
się uda przyjąć pozycję pionową (a nie jest to łatwe), stoi się w wodzie
wynurzonym trochę powyżej pępka.
Wstęp: 550 CVE lub 5 euro. Czynne do
zmierzchu.
24 marca 2012 roku Salinas de Pedra de Lume została wpisana na
listę Dziedzictwa Narodowego Republiki Wysp Zielonego Przylądka.
1 komentarz:
Piękne zdjęcia i bardzo ciekawa relacja. Od razu przyszło mi na myśl Morze Martwe, jednak nie potrafię sobie wyobrazić jak wygląda kąpiel jeśli jest wyższe zasolenie niż w Morzu Martwym. Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz