Wyspa Sal w archipelagu Wysp Zielonego Przylądka należy do tych miejsc, w
których po jednym dniu zna się wszystkie atrakcje i człowiek zaczyna
zastanawiać się co robić jeśli nie ma chęci byczenia się na plaży.
Oczywiście
zawsze można włóczyć się po okolicy. Ma to dobre strony, bo można dotrzeć do ciekawych miejsc.
Jednym z
takich miejsc jest miejsce znane jako Buracona. W dosłownym tłumaczeniu
buracona to dziura.
Dziura położona w północnej części wyspy, tworząca
naturalny basen oceaniczny.
Będąc przy „dziurze” można podziwiać fale uderzające o wulkaniczne skały. Rozbijająca się woda tworzy wspaniałe efekty.
Trzeba jedna
uważać, żeby nie stać zbyt blisko końca skał, gdyż fala nieraz jest tak silna,
że może zbyt ciekawskich zabrać ze sobą.
Drugą opcją przy Buraconie jest
skuszenie się na kąpiel w ciepłej oceanicznej wodzie zbierającej się w
naturalnym basenie.
Niektórzy, z reguły tubylcy, zwolennicy kąpieli z odwagą
skaczą ze skał do basenu.
Ja wybrałem bardziej spokojną opcję polegającą na
obserwowaniu zwolenników kąpieli.
Będąc przy Buraconie warto w południe zatrzymać się przy niepozornej
szczelinie. W zagłębieniu szczeliny widać nagromadzoną wodę.
W południe słońce
przegląda się w niej, tworząc na ciemnej oceanicznej wodzie śliczne niebieskie
„olho de Deus” – „oko Boga”.
Szmaragdowozielona woda odbija jasne promienie
słoneczne powodując piękne zjawisko, tym bardziej urzekające, że wokół widzimy
tylko różne odcienie brązowej ziemi i wystające góry wulkaniczne, na które
spadają gorące promienie słoneczne.
Oddalając się od Burcona ujrzymy zjawisko,
które zawdzięcza swoją nazwę Morgan Le Fay,
złej siostrze króla Artura.
Uważano ją za czarownicę, która zwodziła żeglarzy,
kierując ich na złe szlaki.
Średniowieczni wojownicy, którzy wędrowali dziennie
kilkadziesiąt kilometrów podczas krucjat, ulegali złudzeniu, iż widzą
legendarną cytadelę Morgan z legend o Rycerzach Okrągłego Stołu.
Oczywiście mówię
o zjawisku fatamorgany, tworzącym na pustynnym piasku zjawisko jezior. Gdy nad
gorącymi warstwami powietrza zalegają warstwy zimnego, wówczas promienie
świetlne są zakrzywiane w górę, ku chłodniejszemu, a zarazem gęstszemu
powietrzu.
Powstają wtedy złudne, zwierciadlane obrazy obiektów znajdujących
się tak naprawdę w dużo większej odległości, które docierają do oka obserwatora
pozornie z innego kierunku.
Jak widać nawet na pustynnej wyspie, jaką jest Sal,
można przy odrobinie chęci ciekawie spędzić czas.
1 komentarz:
Chciałabym kiedyś zobaczyć taką "dziurę". To musi być niesamowite wrażenie obserwowanie jak wyskakuje woda z otworu w ziemi na skały przy okazji rozpryskując się na wszystkie strony, gdzie dokoła tylko pustynia.
Prześlij komentarz