czwartek, 19 listopada 2009

Batalha

W bliskiej odległości od Fatimy leży Batalha, cicha, nieco senna miejscowość białych domków z czerwoną dachówką – jak większość w Portugalii – wybrukowana szarą, śliską po deszczu kostką z marmurowych gór koło Évory i Estremoz.Portugalskie słowo batalha oznacze bitwę i właśnie dla upamiętnienia bitwy pod Aljubarrota został zbudowany klasztor. W bitwie, która odbyła się w 1385 roku, wojska portugalskie pod wodzą króla Jana I wywalczyły niezależność od Hiszpanii.
W 1388 roku król Jan I nakazał dominikanom wybudowanie klasztoru pod wezwaniem Santa da Vitoria, czyli Matki Boskiej Zwycięskiej. Budowlę rozpoczął portugalski architekt Afonsa Dominguesa, który do 1402 roku wybudował znaczną część budowli. Budowę klasztoru Batalha kontynuował francuski architekt Hugueta, a następnie królewscy architekci.

Klasztor jest zbudowana w klasycznym gotyku, który połączono ze stylem manuelińskim oraz elementami renesansu. Nazwa stylu manuelańskiego pochodzi od króla portugalskiego Dom Manuela I, który wybudował liczne budowle i był władcą niezwykle rozrzutnym. Królewscy architekci w swych budowlach połączyli styl gotycki z egzotycznymi elementami, pochodzącymi z różnych kultur oraz folkloru.
Klasztor ma 178 metrów długości, 137 metrów szerokości i jest uważany za najwspanialszy zabytek architektury w Portugalii. Szczególnie wspaniała jest Kaplica Fundatora.
Cały klasztor jest zdobiony orientalnymi i roślinnymi motywami. Gotyckie wejście jest zdobione ornamentami, łukowate sklepienia otwierają się i zamykają jako fantastyczne kwiaty. Wspaniałe fontanny uważane są za perłę średniowiecznej sztuki kamieniarskiej.
Klasztor Batalha jest jednym z największych dzieł architektury klasztornej w Europie. Jest to budowla niezwykła, z niepowtarzalną kombinacją gotyku i stylu manuelańskiego.
Dostojny portal, ujęty w siedem koncentrycznych łuków, jak gdyby w nawiązaniu do siedmiobarwnej tęczy lub siedmiu dni stworzenia – łuków złożonych z mrowia figur proroków, świętych, biskupów i władców – ma być zapowiedzią, że oto stoimy w obliczu sacrum. Że wnikamy w sferę świętości i wchodzimy do Domu Bożego. O, jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba (Rdz 28, 17), jak śpiewano na introit przy konsekracji świątyni, powtarzając te słowa za patriarchą Jakubem z Księgi Rodzaju. I groźna, władcza postać Pantokratora w tympanonie, Sędziego dzierżącego w dłoni kulę ziemską. Wokół, w czterech polach, czterej ewangeliści.

Podróżni z daleka i pielgrzymi z Fatimy, jedni i drudzy, chętnie zatrzymują się w miasteczku, by podziwiać cud architektury portugalskiego gotyku. Jakże inny jest on od gotyku francuskiego, od owych wspaniałych katedr Ile-de-France wokół Paryża, upodobnionych swą strzelistością do dłoni złożonych w geście modlitwy. Ten jest bardziej przysadzisty, bardziej przestrzenny, co nie znaczy, że urąga zasadom stylu średniowiecznej wzniosłości, uniesienia i radości. Wszak gotyk może mieć wiele odmian – tyle, ile może być form szturmowania nieba przez człowieka.

W przeciwieństwie do wspaniałości portalu i niezliczonych wieżyczek, pinakli, zwieńczeń, ażurowych barierek na szczycie świątyni, jej wnętrze jest surowe, prawie bez ozdób jak w kościołach Cystersów. Ta prostota i surowość onieśmielają człowieka. Nic nie rozprasza jego skupienia. Żadne nisze, żadne figury świętych nie zakłócają rytmu filarów, które same przez się ciągną wzrok ku niebu. Trudno tu nawet szeptać. Wyczucie prostoty posiada walor estetyki. Chciałoby się tu przebywać, trwać w bezruchu, doświadczać zachwytu, czerpać z majestatu Stwórcy, który uzdolnił człowieka do wznoszenia podobnych dzieł. Bo człowiek ma być współtwórcą tego świata, tak jak mu to było zadane na początku: Czyńcie sobie ziemię poddaną. Imperatyw do rozumnego i odpowiedzialnego działania.
Przeciwieństwem tej prostoty wnętrza jest przyległy do kościoła klasztor. Co za bogactwo detali! Czyste szaleństwo! Prawie że postradanie rozsądku w dekoracji, na szczęście utrzymane w dobrym guście. Ogromny, pogodny i zielony od krzewów wirydarz, otoczony z czterech stron krużgankami, stanowi zasadę klasztornych pomieszczeń.

Krużganki wychodzą odważnie do środka, otwierają się na światło, powietrze i zieleń. Ostro wycięte w łuk arkady od góry wypełnione są maswerkami wspartymi na smukłych kolumienkach – każda inna. To właśnie te maswerki, owe ażurowe kamienne niby-siatki, wprowadzają niewyobrażalne bogactwo dekoracji.

Wykonał je Diego de Boitaca, ten sam, który budując pod Lizboną, w Belém nad Tagiem, klasztor Hieronimitów, odkrył, wprowadził i upowszechnił zasady stylu manueliańskiego. Styl ten, jedyny w swoim rodzaju i występujący tylko w niektórych budowlach Portugalii z dwóch pierwszych dekad XVI wieku, natchnienie czerpał z optymizmu wyrwania się tego ubogiego, zapóźnionego i pasterskiego kraju w szeroki, nieznany dotąd świat. Do Afryki! Do Indii! Do Brazylii! A nawet na odległe wyspy Indonezji w ślad za odkrywcami Bartolomeu Diazem, Vasco da Gamą czy Pedro Cabralem.


Są w tym stylu zakute w kamień wyobrażenia krzyża Zakonu Chrystusowego, noszącego w Portugalii takie imię po rozwiązanych templariuszach, są motywy ze sferą kuli ziemskiej, są wyobrażenia instrumentów nawigacyjnych wynalezionych i opracowanych w sławnej szkole morskiej Henryka Żeglarza, są wreszcie motywy olinowania okrętów. Utrwalone w kamieniu, wszystko to zostało wplecione w ażurową arabeskę egzotycznych roślin, powojów, kwiatów lotosu i owoców.



Brak komentarzy: