Wreszcie dotarła do nas złota polska jesień. Drzewa, oblepione żółtymi i czerwonymi liśćmi, zdobią łąki, lasy, drogi… i zachwycają swoim pięknem.
Wystarczy się rozejrzeć jak kolorowo zrobiło się wokół nas. Złotą polską jesień w swoich wierszach wychwalało wielu poetów (wśród nich Julian Tuwim, Danuta Gellnerowa). Z całą pewnością jesienne widoki parków i lasów, mimo zimna i padających deszczy, mają swój niepowtarzalny urok.
Niektórzy mówią, że złota jesień to typowo polska pora roku piękna, choć pod tymi kolorami kryją się inne, ciemniejsze. Wtedy wiatr wieje mocniej, a woda w stawie nabiera ciemnego, ponurego wyglądu. Ludzi ogarnia smutek, melancholia i żal, że nie zobaczą już przelatujących bocianów.
Ale jesień, wbrew pozorom, wygląda najpiękniej wśród wszystkich okresów w ciągu roku. Tak jak gdyby przyroda, nim zgaśnie w mroku późnej jesieni i zimy, chciała raz jeszcze rozbłysnąć wszystkimi barwami. Bo czas to rzeczywiście barwny: liście są jeszcze intensywnie zielone, choć brzozy i topole zaczynają żółknąć.
W połowie października, jeśli liści nie zwarzy przedwczesny przymrozek, drzewa staną w złocie i czerwieni. W pogodny, słoneczny dzień ten widok nikogo nie pozostawi obojętnym. Kwitną dalie, astry, mieczyki, cynie i róże. Od wybrzeża po wysokie partie gór napotkać można wrzosy, które dały nazwę pierwszemu miesiącowi jesieni.
Niepozorne krzaczki są o tej porze roku obsypane kwiatkami w różnych odcieniach fioletu, a wśród nich można niekiedy dojrzeć rude rydze albo intensywnie czerwone muchomory.
W ciepłe południe wrzosy pachną, wabią pszczoły. W sadach dojrzewają jabłka, gruszki i śliwki. Trwa zbiór warzyw - czerwonych pomidorów, pomarańczowej marchwi i dyni, złocistej cebuli, żółtej fasoli, zielonej i czerwonej kapusty, fioletowych bakłażanów... Można by z nich ułożyć tęczę - zabrakłoby jedynie błękitu.
A jak wszystko pachnie! W ogrodzie koper i seler, majeranek i bazylia. W lesie grzyby. A nad polami i ogrodami unosi się zapach dymu. Bo to pora pieczenia ziemniaków, a także palenia suchych liści i badyli.
Robi się cicho. Coraz mniej ptasiego śpiewu, tylko wiatr i szelest liści pod nogami...
Wiele zwierząt szykuje się do zimy. Wiewiórki, wczesną wiosną wyleniałe i wychudzone, są teraz okrąglutkie, z błyszczącą sierścią i puszystymi ogonkami. Lada dzień zaszyją się gdzieś w dziupli, skąd będą wyskakiwać tylko po zgromadzone wcześniej szyszki i orzechy. Niedźwiedzie, borsuki, chomiki i jeże zapadną w sen zimowy.
Trudno przejść przez park, nie schyliwszy się po lśniące wśród opadłych liści brązowe kasztany. Są też żołędzie i bukowe orzeszki z aksamitnymi wewnątrz czapeczkami. Są modrzewiowe i sosnowe szyszki, klonowe "noski", jarzębinowe korale... Można z nich robić zabawne ludziki i zwierzątka, bransoletki i naszyjniki...
Złote liście brzozy, topoli czy wierzby, pstrokate klonu, brunatne dębu, czerwone gruszy lub głogu warto zasuszyć między kartkami książki albo - jeszcze lepiej - obciążonej książkami gazety i nakleić na sztywnym kolorowym kartonie. Powstanie prawdziwe dzieło sztuki. Można też przyozdobić liśćmi krążek z kalki lub pergaminu i zawiesić taki witraż na szybie.
Jesień to czas magicznych mgieł, bajkowych kolorów i słońca miękko malującego obrazy otaczającego nas świata. Nie oparłem się jej pokusie i powędrowałem w zagubione zakątki bierzwnickich lasów.
Kiedy jesienią wyjdziemy na dwór, zauważymy wiele ciekawych barw. Żółtoczerwonobrązowopomarańczowe liście będą zadośćuczynieniem za to, że już nie ma śpiewających ptaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz