niedziela, 22 kwietnia 2018

Galicja


Choć formalnie to wciąż Hiszpania kontynentalna, widok za oknem sugeruje coś innego.
Dominujący kolor to intensywny zielony, a nie brąz spalonych gór.



Temperatura nawet w lecie nie ścina białka i pozwala na znacznie więcej niż leżenie na plaży.



Język używany przez miejscowych bliższy jest portugalskiemu, a na dodatek właśnie stąd pochodzą najlepsze owoce morza.



Oto hiszpańska Galicja. Miejsce, do którego chce się nieustająco wracać.



Mistycznych doznań dostarcza samo obcowanie z pięknem tutejszego krajobrazu.



Zieleń eukaliptusowych i sosnowych lasów jest złamana fioletem wrzosów oraz żółcią żarnowca.



W krajobrazie dominują mniejsze lub większe pagórki.



Czy aby na pewno to jest Hiszpania?



Krajobraz przywołuje na myśl centralną Słowenię lub okolice Udine z niewysokimi pagórkami.



Galicja to także kraina tysiąca rzek pielęgnujących przez okrągły rok zieleń pól i lasów.



Bliskość Atlantyku sprawia, że powietrze jest tu wilgotne i rześkie, a temperatury w lecie zdecydowanie bardziej znośne niż w pozostałych regionach kraju.



To nie jest klasyczna Hiszpania, jaką kojarzy się turystycznych folderów.



Galicja różni się od reszty Hiszpanii, jak białe wino od wina czerwonego.



To pierwsze zresztą jest jedną z galicyjskich (galisjańskich) specjalności.



Mimo świadomości braku granic ma się wrażenie przebywania w innym świecie, kompletnie różnym od świata wieżowców Benidormu.



Region i jego stolica – Santiago de Compostela – kojarzą się głównie z Camino de Santiago.



To jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych na świecie.



Według legendy apostoł Jakub Większy prowadził w tych okolicach działalność misyjną wśród Celtów.



W 44 roku n.e. zginął śmiercią męczeńską w Jerozolimie, skąd wkrótce jego ciało zostało przewiezione do Galicji.



Szczątki i relikwie świętego znajdują się obecnie w katedrze w Santiago.



Katedra jest jednym z największych zabytków stylu romańskiego w Hiszpanii.



Budowa katedry rozpoczęła się w 1075 r., za panowania Alfonsa VI Kastylijskiego i nawiązuje do kościoła św. Sernina w Tuluzie.



Konsekracja katedry miała miejsce dopiero w 1128 r.



To także tutaj zbiegają się wszystkie szlaki pielgrzymkowe.



Camino jest demokratyczne i ekumeniczne.



Pielgrzymują starzy i młodzi, chrześcijanie i agnostycy.



Zwolennicy New Age, buddyści, a także fani Tao Kubusia Puchatka.



O magnetyzmie tego miejsca świadczy fakt, że Turkish Airlines otworzył tej wiosny bezpośrednie połączenie lotnicze Santiago ze Stambułem.



W Samos znajduje się klasztor benedyktynów, jeden z najstarszych w Hiszpanii.



Zabytkowy zespół powstał w VI wieku i obecnie można w nim znaleźć elementy wszystkich istniejących stylów.



Częste grabieże i pożary, jakie miały miejsce na przestrzeni wieków były przyczyną licznych rekonstrukcji, odbudowy zniszczonych fragmentów, czy przebudowy innych albo rozbudowy obiektu itd.



Są tu więc elementy przedromańskie, gotyckie, renesansowe, barokowe, neoklasyczne i z czasów modernizmu.



Portomarin szokuje historią ledwie sprzed lat pięćdziesięciu.



Generał Franco, antybohater najnowszej historii Hiszpanii, wybudował w 1960 roku na rzece Mino hydroelektrownię, która spowodowała zalanie miasteczka.



Dumni i uparci mieszkańcy, w heroicznym wysiłku, cegła po cegle, przenieśli na wzgórze zabytkową starówkę, między innymi imponujący kościół św. Mikołaja.



Stąd także pochodzą wyjątkowe sery tetilla, produkowane z krowiego mleka rasy Galican Blond.



Nazwa oznacza kobiecą pierś, ze względu na stożkowaty kształt.



Fetyszyści będą macać, reszta skonsumuje ser szybciej niż Fernando Alonso pokonujący swoim ferrari zakręty w Walencji.



Galisjańską prowincję najlepiej poznawać z wysokości rowerowego siodełka.



Szlak camino w okolicach Palas de Rei czy Melide wiedzie opłotkami, z dala od głównych dróg, wśród zielonych pól i poprzez eukaliptusowe zagajniki.



W cieniu przydrożnego dębu oparty o traktor, odpoczywa po skończonych sianokosach młody rolnik z dwójką swoich małych pociech.



Jest potworny upał, słychać tylko owady i baraszkujące dzieci.



Wszystko jest kompletne i na swoim miejscu.



Obrazek to ikoniczny – pozwala natychmiast przywrócić właściwą hierarchię rzeczy ważnych i najważniejszych, a prostota i ciepło tej sytuacji porusza.



Gdzieniegdzie domy, stare, surowe i kamienne.



Z małymi oknami, odwrócone od drogi, sprawiają wrażenie niezamieszkałych.



W okoliczny krajobraz wpisane są także furreros – prostokątne drewniane budowle wsparte na półtorametrowych betonowych nogach.



W przeszłości służące za magazyn zboża i kukurydzy, dziś popadają w ruinę.



Kierunek wędrówki wskazują żółte strzałki i muszle świętego Jakuba umieszczone na betonowych pachołkach.

Brak komentarzy: