czwartek, 9 czerwca 2011

Cerro San Cristóbal

Kiedy w 1541 roku Pedro de Valdivia obrał na miejsce założenia Santiago del Nuevo Extremo (tak pierwotnie nazywała się stolica Chile) wyspę na rzece Mapocho nie przypuszczał, że wznosząca się nad miastem góra, nazywana przez Indian Mapuczów Tapahue (870 m n.p.m.), zmieni nazwę na Cerro San Cristóbal i będzie stanowić część największego parku miejskiego – Parque Metropolitano.

Park jest oblegany przez mieszkańców Santiago. Ogród zoologiczny, dwa ładne baseny, ogród botaniczny, place zabaw dla dzieci, muzeum sztuki, miejsca piknikowe dla całych rodzin, ławki dla ściskających się zakochanych, ogromne zielone tereny i wspaniały widok na okolice sprawiają, że również turyści chętnie zaglądają do parku.


Najbardziej ekonomiczny sposób dostania się do parku to przejazd tramwajem, który odchodzi z Bellavista. Można skorzystać również z kolejki liniowej, która łączy park z nowoczesną dzielnicą Providencia lub wejść pieszo albo skorzystać z dowolnego innego pojazdu.



Na górze wznosi się figura Matki Bożej - spod jej stóp rozciąga się wspaniała panorama na całą metropolię. Figura stanowi Sanctuario de la Inmaculada Concepcion czyli Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia. 



Warto wybrać się do parku w niedzielę. W tym dniu byłem zaszokowany ilością osób czynnie odpoczywających. Niesamowite ilości kolarzy, biegaczy, chodziarzy, osób ćwiczących na sprzętach rozstawionych w różnych częściach parku. 




Na szczycie parku roi się od małych restauracyjek i sklepów z pamiątkami. Można znaleźć w nich zbieracze kurzu na każde gusta. 


Dla ciekawych nowych smaków polecam mote con huesillo czyli słodki kompot z brzoskwiń i gotowanej pszenicy. Popijając kompocik warto rozejrzeć się wokół - popatrzeć na Santiago, miasto położone w dolinie, w którym mieszka około jednej trzeciej mieszkańców Chile (około 4 milionów).



Wadą położenia metropolii jest  wysokie zanieczyszczenie powietrza pochodzące z wszelkiego rodzaju spalin. Niekwestionowaną zaletą specyficznego położenia Santiago jest fakt, że z każdego niemal miejsca w mieście widać Andy. 



Park urządzono  na pocz. XX wieku. Wcześniej to wielkie wzgórze było suchym, skalistym, pozbawionym roślinności potworem, w co naprawdę trudno uwierzyć, gdy mija się kwitnące ogrody.



Park ma swój niepowtarzalny klimat, stworzony przez miejsce i ludzi.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Artur ty to wymiatasz, jesteś moim nie doścignionym wzorem i mnie nakręcasz do pisania mojego bloga-Mój Meksyk-Mi Mexico. Dzięki za bodzca. Tak trzymaj misjonarzu.