czwartek, 22 listopada 2018

Montalcino

Jesień to najpiękniejsza pora roku na zwiedzanie średniowiecznych zamków i osad, w które obfitują toskańskie ziemie.
Montalcino przyciąga turystów z całego świata: tych, którzy uwielbiają zabytkową architekturę, sielską atmosferę włoskich miasteczek, jak i entuzjastów czerwonych win i dobrej kuchni.



Miasteczko, oferujące turystom surrealistyczną panoramę Doliny Val d’Orcia, malowniczo położone na wzgórzach otoczonych polami pszenicy i winorośli, to ojczyzna Brunello di Montalcino, jednego z najlepszych win w Italii.



Montalcino to połączenie słów monte - góra - i licinus - rodzaj wiecznie zielonego dębu.



I taka jest cała okolica wokół tego miasteczka - górzysta i zadrzewiona.



Ulokowane na wznoszącym się na ok. 100 m wzgórzu Montalcino jest widoczne z daleka.



Położeniu na uboczu zawdzięcza Montalcino swoje istnienie.



Kiedy sąsiedzkie miasta toczyły ze sobą wojny, Fortezza broniąca doń dostępu stanowiła ostatnie schronienie dla okolicznych mieszkańców.



Jedna z legend mówi, że podczas kolejnej wojny obrońcy Fortezzy byli już bardzo wyczerpani i bladzi, więc posmarowali twarze czerwonymi winogronami i tak pokazali się na jej szczycie, by udowodnić, że dobrze się miewają.



Stąd nazwa brunello - od ich ogorzałych twarzy, a także lokalna nazwa szczepu winorośli Sangiovese, z których powstaje słynne wino Brunello.



Wybudowana w 1381 r. kamienna forteca nigdy nie została zdobyta, a jej potężne, wysokie mury wciąż pozostają nietknięte.



Wzdłuż nich biegnie wąska, zabezpieczona barierkami ścieżka, a kto wespnie się po drabinie na jedną z czterech wieżyczek (odradzam cierpiącym na lęk przestrzeni!), zobaczy Sienę, a przy dobrej pogodzie także Florencję i Morze Liguryjskie.



Wewnątrz rozległy kwadratowy dziedziniec - tu gromadzili się przed wiekami uciekinierzy.



W części pogrubionych murów mieszkał kiedyś dowódca obrony, dziś zajmuje je kustosz.



Jest tu również kawiarnia i enoteca (sklep z winem i miejsce degustacji trunków) oraz mała kaplica z XI w.


  
Montalcino powstało w X w., ale większość budowli pochodzi z wieku XII.



Jego zewnętrzne mury (ok. 4 km) można obejść w godzinę.



Do miasteczka wiedzie sześć bram. Place i wąziutkie ulice to wznoszą się, to opadają.



Czasem te spadki są tak duże, że gdyby nie przymocowane do budynków poręcze, trudno byłoby się poruszać.



Ale za to z każdego niemal miejsca w prześwitach ulic można podziwiać przepiękną okolicę - wzgórza i doliny porośnięte winnicami i lasami.



Montalcino ma 17 kościołów, łącznie z barokową katedrą pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny dumnie wznoszącą się w samym centrum.



To najmłodsza świątynia w mieście, z końca XVI w.



Była parę razy przebudowywana, stąd - mimo iż najokazalsza - nie jest największą atrakcją.



Jest nią za to niewielki kamienny kościół z XIII w. pod wezwaniem św. Augustyna na Piazza di Agostino - czysty gotyk z dwiema wysokimi wieżami.



W Montalcino wszystko się kręci wokół wina.



A dokładnie wokół Brunello di Montalcino. Blisko 70 proc. z 6 tys. mieszkańców Montalcino żyje właśnie z wina.



Pracują w okolicznych winnicach i winiarniach.



Na każdej uliczce co krok enoteca i co najmniej kilka sklepów z winem. - Brunello to arcydzieło, Ferrari wśród win - mówią w Montalcino.



Moda na nie przyszła w 1980 r., kiedy jako pierwsze we Włoszech otrzymało znak DOCG (kontrolowanego i gwarantowanego oznaczenia pochodzenia).



A samo miasteczko stało się popularnym celem turystyki winiarskiej. W latach 80. był tu jeden hotel z 15 pokojami, dziś jest ich kilka, a dodawszy kwatery w winnicach, znajdzie się nocleg dla 6 tys. osób.



Połowa okolicznych winnic to niewielkie - do 3 ha - plantacje na pagórkach, tylko 9 proc. zajmuje więcej niż 50 ha (ziemia jest piekielnie droga - hektar winnicy kosztuje 350-400 tys. euro).



O wyjątkowym smaku wina decydują szczególne warunki: śródziemnomorski klimat (do morza jest 40 km), opady tylko wiosną i jesienią oraz słoneczne i suche lata.



Wygasły wulkan Monte Amiata (ponad 1700 m n.p.m.), chroni okolice przed gradobiciem i gwałtownymi burzami.

Brak komentarzy: