Bieg jest jedną z najstarszych form ruchu człowieka.
Współzawodnictwo w biegach wytrzymałościowych istniało w wielu cywilizacjach od
wieków i najczęściej wiązało się z przekazem informacji.
Sztafety
długodystansowe w państwie Inków utrzymywały łączność pomiędzy centralnymi
ośrodkami władzy a prowincjami, pokonując dystans ponad 100 km dziennie.
Już od pierwszych Igrzysk Olimpijskich zorganizowanych w
Grecji w 776 roku p.n.e. w rywalizacji sportowej na pierwszy plan wysunęły się
biegi.
Rozegrano wówczas bieg na długość stadionu, która wynosiła 192, 28 m.
Od 15 Olimpiady do konkurencji olimpijskich został
wprowadzony bieg długi – „dolichos”.
Biegi długie prawdopodobnie obejmowały
dystans od 7 do 24 długości stadionu.
W Olimpii było to 20 lub 24 długości
stadionu, to znaczy 3, 84 lub 4, 61 km.
Biegacze długodystansowi, podobnie jak
współcześnie, reprezentowali specjalną budowę fizyczną, byli szczupli, wysocy,
biegali wyprostowani z ugiętymi ramionami w stawach łokciowych.
Z roku na rok Maraton Rzymski staje się coraz
poważniejszą imprezą sportową kontynentu.
Pierwsze wydania miały charakter
prawie amatorski – służyły popularyzacji sportu i promocji turystycznej miasta.
Następne przyniosły ważne zmiany: dużych sponsorów i znanych zawodników.
O
wszystkim niech zaświadczą liczby – w poprzednim wydaniu dobiegło do mety ponad
12 tysięcy zawodników z całego świata!
Obok zawodowców ścigających się na
klasycznym dystansie 42 km startowali też amatorzy.
„Stracittadina ROMAFUN„,
czyli lekki, prawie pięciokilometrowy bieg, przyciągnął ponad
100 tyś. uczestników w każdym wieku!
Wiadomo, wszystkie drogi prowadzą do Rzymu.
Który z
maratończyków nie chciałaby przebiec starożytnych ulic tego miasta podczas
sławnego maratonu?
Wyjątkową atrakcją jest trasa biegu, poprowadzona przez
ścisłe centrum, w pobliżu tak wielu zabytków i monumentów, że trudno je
zapamiętać.
W Rzymie nie ma mowy o planowaniu maratonu tak, żeby nie
przeszkadzał mieszkańcom.
Wręcz przeciwnie - to najważniejsze wydarzenie, które
na jeden dzień zatrzymuje miejski ruch i sprawia, że setki rzymian i turystów
wylegają na ulice, żeby kibicować maratończykom.
Lucas, który wynajmuje
turystom mieszkania w centrum miasta, opowiada: - Maratona di Roma to
najważniejsze wydarzenie, wszyscy na nie czekamy!
To wielkie święto. Jak co
roku wyjdziemy na ulice, żeby podziwiać biegaczy z całego świata i kibicować.
Będziemy krzyczeć i śpiewać, bo tacy są Włosi.
To świetna zabawa.
Cóż, trasa Maratona di Roma do najłatwiejszych nie należy,
ale w końcu to miasto położone na siedmiu wzgórzach.
Łatwo jednak odwrócić
swoją uwagę od podbiegów dzięki niezwykłym widokom, jakie gwarantuje trasa.
Start ma miejsce na Via de Fiori Imperiali, w
pobliżu Forum Trajana – musiano go przesunąć o kilkaset metrów w porównaniu z
poprzednimi latami ze względu na dużą liczbę zawodników.
Uczestnicy
czterokrotnie przekroczą Tybr i będą mogli zobaczyć między innymi: Plac i
Schody Hiszpańskie, Piramidę Cestiusza, Piazza del Popolo, Kwirynał, Circo
Massimo, rzymskie bazyliki i wiele kościołów.
Na 18 kilometrze wbiegną na Plac
Świętego Piotra reprezentacyjną aleją Via della Conciliazione.
Tuż przed metą
honorowa pętla wokół Koloseum – niestety pod górę, ale emocje same poniosą
zawodników.
Tegoroczną trasę zmieniono nieznacznie w stosunku do ubiegłych
edycji maratonu.
Bieg ominie fontannę Di Trevi ze względów bezpieczeństwa (w
razie potrzeby służby medyczne nie mogą sprawnie dojechać w ten rejon), ale za
to zmniejszyła się liczba odcinków pokonywanych po uciążliwej kostce brukowej.
W tym roku maratończyków w Rzymie czeka tylko 7800 metrów tej nieprzyjemnej
nawierzchni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz