piątek, 4 listopada 2016

Norcia

Położona na równinie, po południowej stronie Gór Sybillińskich, otoczona dookoła starymi murami – Norcia (Nursja), miasteczko jakby z innej bajki.
Jest urokliwa, nieduża, ze stosunkowo niskimi budynkami ze względu na zdarzające się tutaj trzęsienia ziemi.




Uliczki w znacznej części wcale nie takie wąskie, do jakich przywykliśmy we Włoszech.




Architektura też jakby inna; niby włoska, ale… z jakąś „domieszką”.




Miasteczko spokojne, lecz nie ciche. Spokojne wolnym tempem życia, wyznaczanym przez przechadzające się grupy turystów, wstępujących do sklepów, barów, restauracji; trochę hałasujących, ale nie nadmiernie




(poziom decybeli szacuję zaledwie na 20% natężenia dźwięku włoskiej wycieczki szkolnej w Pompejach w kolejce do kasy biletowej).




Zwiedzanie Norcii nie męczy. Wręcz można powiedzieć, że uspokaja. Ale niestety i czymś kusi.




Kto ma apetyt niepohamowany, niech lepiej zwiedza wspomniane Pompeje.




W Norcii z niezliczonych, z reguły małych sklepików, wylewają się wręcz na ulice nieprawdopodobne ilości wspaniałych salami, omszałych szynek, różnych innych wędlin, których nazwać nie potrafię; wszystko to w otoczeniu past i sosów truflowych, serów i doskonałych win.




Kto się temu oprze? Kogo nie złamie ten wspaniały zapach? Ja się nie oparłem…




Teraz już trochę poważniej o tym miejscu.




Warto je zobaczyć również z innych względów. Jest to miejsce urodzin św. Benedykta.




Plac nazwany jego imieniem tonie w słońcu, a otaczające go zabytkowe budynki, nie tylko sakralne, warto zobaczyć i niektóre zwiedzić.




Warto też po prostu przejść się uliczkami dla samej atmosfery; spokojnej, nie przytłaczającej.




Można trafić na targ staroci, zobaczyć często śmiesznie aranżowane wystawy sklepowe, wypić dobrą kawę…




Takie trochę leniwe wałęsanie się powoduje, że nawet zdjęcia robi się jakby od niechcenia – w związku z tym nie obrazują one tego miejsca tak, jakbym chciał.




Ale dołączam je do tych kilku słów, resztę pozostawiając Państwa wyobraźni.




Poza tym pewne niedopowiedzenia, słowne i obrazowe, chyba bardziej zachęcają do zobaczenia czegoś na własne oczy.




Chciałbym jeszcze dodać, że z Norcii jest niedaleko do płaskowyżu Piano Grande – olbrzymiej równiny w sercu Gór Sybillińskich; na pewno też wartej zobaczenia.




Tak było do niedzieli, 30 paździenrika 2016, wtedy to poranne trzęsienie ziemi rzuciło Włochów na kolana.




Potężny wstrząs był odczuwalny i to niekiedy bardzo silnie na niemal całym Półwyspie Apenińskim aż do Wenecji.




Było to bowiem najsilniejsze trzęsienie ziemi we Włoszech od 1980 r.




Epicentrum znajdowało się opodal Nursji, a zatem rodzinnego miasta św. Benedykta, współpatrona i współzałożyciela chrześcijańskiej Europy.




Z bazyliki wzniesionej nad jego domem pozostała tylko fasada.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Piękna wycieczka