środa, 9 października 2013

Wino Madera

Portugalska wyspa Madera słynie z wina Madera.
Prawdę mówiąc z pobytu na wyspie nie przypominam sobie plantacji winorośli na Maderze. Jadąc samochodem po krętych drogach łatwo przegapić plantacje winorośli, gdyż są one uprawiane na niewielkich poletkach upchniętych na wulkanicznych zboczach.



Szczepy winorośli przybyły tu w średniowieczu z pierwszymi osadnikami. Zbiory owoców, którym wyspa zawdzięcza swój najsłynniejszy produkt, rozpoczynają się w drugim tygodniu sierpnia.



Z tych plantacji pochodzi wino Madera, wzmacniane, mające nawet osiemnaście procent alkoholu. Obok porto, kolejnego portugalskiego specjału, ale tym razem z lądu, to jeden z najbardziej znanych alkoholi tego typu.



Dodanie do wina alkoholu, a potem przynajmniej trzy miesięczne podgrzewanie madery w temperaturze blisko 50 st. C. sprawia, że smakuje ona tak niebywale i tak trudno porównać ją do jakiegokolwiek innego alkoholu.



Na Maderze nie ma dnia bez madery, niewielkie butelki czekają w hotelowym pokoju, kieliszki bursztynowego wina pojawiają się na tacy w restauracjach, przed lub po posiłku, kształtne butelki spoglądają ze sklepowych półek.



W centrum Funchal, stolicy wyspy, można zwiedzić wytwórnię Blandy’s, potentata trzymającego w garści większość tamtejszego rynku.



Mały, brukowany dziedziniec z XVII w. łączy kompleks niewysokich budynków - niegdyś klasztor franciszkański, potem szpital i więzienie, a od półtora wieku winiarnia rodziny Blandych, jednego z głównych producentów wina na Maderze.



Wino dojrzewa w dębowych beczkach mieszczących 9 tys. litrów. Tutaj przechodząc przez pomieszczenia pełne kilkudziesięcioletnich butelek i ogromnych drewnianych kadzi pachnących winem, tradycją i powagą można wsłuchiwać się w opowieść o maderze.



Verdelho, sercial, bual, malvasia - nazwy poszczególnych rodzajów wina wpływają na wyobraźnię smaków.



Madera jest winem zyskującym z każdym rokiem, prawie nigdy się nie psującym, coraz doskonalszym, pod warunkiem, że butelkę z nim przechowuje się w pionie.



Niewiele jest takich trunków, większość win nie wytrzymuje próby czasu, nieliczne nadają się do starzenia i zwykle są to wina wielkie, a więc piekielnie drogie. Leżakującą przez pięć lat maderę możecie dostać i za 10 euro.



Wspominając Maderę myślę o tych setkach butelek, stojących na półkach w siedzibie Blandy’s, schowanych za drucianą siatką, przykurzonych, opisanych białą farbą bezpośrednio na szkle, z dużym rocznikiem na froncie.



W bielonych wapnem pomieszczeniach o niskich stropach stoją rzędami gigantyczne beczki wyśmienitego wina, niekiedy już bardzo starego.



Pierwszym producentem tego trunku był John Blandy, który przypłynął na Maderę w 1807 r. jako 23-latek, wysłany z brytyjskim garnizonem dla wsparcia Portugalczyków obawiających się inwazji Napoleona.



Notabene Mały Korsykanin wylądował w końcu na wyspie, ale już w charakterze więźnia w drodze na Wyspę św. Heleny i otrzymał w prezencie baryłkę tutejszego wina.



Wracając jednak do Blandy’ego – obrotny młodzian szybko nawiązał kontakt z lokalnymi producentami, ustanawiając markę Blandy, a potem osiedlił się tu na stałe, dając początek rodzinnej tradycji winiarskiej, która trwa do dziś.



Spędziłem tam trochę czasu, szukając najstarszej butelki, lata 60., 50., zaraz potem 40. W tych piwniczkach kryją się butelki madery z 1860 roku.



Tutaj w mrocznej Sali, po sufit wypełnionej butelkami, degustuje się wino. Próbuję najpierw madery wytrawnej, o słomkowej barwie - sercial, doskonale pasuje do serów.



Potem półwytrawne verdelho, półsłodkie, złociste bual i na koniec najbardziej znana, słodka, aromatyczna, czerwonobrązowa malvasia, którą podaje się do deserów.



Do butelek zawsze trafia mieszanka różnych roczników, z wyjątkiem vintage, czyli konkretnego rocznika, który dojrzewa co najmniej dwadzieścia lat. Jest tak pełna w smaku, że trzeba się nim delektować bez żadnych dodatków, tak twierdzą znawcy Madery.



W piwnicach Blandy's poczesne miejsce zajmuje wielka drewniana prasa sprzed wieków, dalej wiszą bukłaki z koziej skóry, rozmaite utensylia z winnic i dokumenty.



Wśród nich list od Winstona Churchilla dziękującego za beczkę trunku i komplet kieliszków. „Madera przedniej jakości, dopłynęła bezpiecznie” - donosił w liście do firmy winiarskiej.



Madera jest chyba jedynym winem, które można połączyć z przyjemnością palenia cygar!



W XIX wieku w Stanach Zjednoczonych modne były kluby, w których przy 8- osobowych stołach, otwierano i degustowano 5-6 butelek madery w różnych stylach od wytrawnej po słodką, pojadając przy tym ciasteczka, orzechy, paląc cygara i dyskutując.



Madera ma niezaprzeczalną zaletę, możesz ją trzymać przed otwarciem jak długo chcesz, po otwarciu zaś popijać miesiącami bez szkody dla jakości.



W maju 1997 roku butelka madery sprzed 1800 roku, należąca dawniej do prezydenta Stanów Zjednoczonych Tomasza Jeffersona, sprzedana została na aukcji Sotheby's w Nowym Jorku za sumę 22 000 $.

Brak komentarzy: