piątek, 4 czerwca 2010

Morze Martwe

Morze Martwe, a tak właściwie to nie morze, tylko duże jezioro położone na terytorium Izraela i Jordanii, leży w najgłębszej depresji świata. Jest najniżej położonym i najbardziej zasolonym jeziorem na Ziemi. Jego powierzchnia znajduje się 392 m p.p.m., a dno jeszcze 398 m niżej.

Zwyczajna woda morska zawiera około 3,5 % soli. W Morzu Martwym jest jej siedem razy tyle (ok. 26%). Nie wypływa z niego żadna rzeka, a jedyna, jaka zasila jego wody, to Jordan. Do tego, by leżeć na wodzie i czytać gazetę, nie potrzeba dmuchanego materaca. Morze Martwe jest tak słone, że bez trudu unosi na powierzchni nawet największych grubasów.

Zawartość w wodzie i powietrzu wielu minerałów powoduje, że od dziesięcioleci przybywają w jego okolicę - po urodę i zdrowie - turyści z całego świata. Woda ma kolor ciemnoniebieski, jest bardzo spokojna i tak zasolona, że niemożliwe jest utonięcie w niej lub pływanie.

Kiedy zanurzymy jedną rękę, druga wynurzy się na powierzchnię. Jeżeli chcemy zanurzyć się, musimy stopniowo pochylać się, aż do momentu, kiedy będziemy płasko leżeć.

Kilkanaście tysięcy lat temu poziom wody Morza Martwego był tak wysoki, że łączyło się ono z leżącym 100 km na północ Jeziorem Tyberiadzkim. Później, w wyniku intensywnego parowania wody, skurczyło się do obecnych rozmiarów.

Jordańskie kąpieliska nad Morzem Martwym są ledwo co zagospodarowane i nie umywają się do tych w Izraelu. Jeśli ktoś zdecyduje się na kąpiel winien poszukać jakiegoś miejsca z prysznicem, żeby móc natychmiast po kąpieli zmyć z siebie nieprzyjemną skorupę soli.

Kamieniste dno utrudnia wejście do wody. Trzeba stąpać bardzo powoli, by nie przewrócić się, wygramolenie się z wody nie jest wcale proste, bowiem ma ona taką wyporność, że człowiek zachowuje się jak korek.

Najlepiej po zanurzeniu do kolan delikatnie kłaść się na powierzchni i wtedy bez problemu woda unosi nas jak papierową łódkę. Gdy jednak wykonamy nieskoordynowane ruchy, możemy stracić równowagę i obrócić się twarzą do dna, co nie jest zbyt przyjemne. Nie dość, że trudno powrócić do wyjściowej pozycji, to jeszcze oczy przeraźliwie szczypią. Trzeba natychmiast poszukać prysznica z wodą i dokładnie je przemyć.

Nie należy absolutnie wchodzić do wody, gdy na ciele są jakieś choćby niewielkie ranki. Możemy bowiem odczuć, na czym polegały średniowieczne tortury polegające na posypywaniu otwartych ran solą...

Mimo wszystko kąpiel w Morzu Martwym to niezapomniana przygoda, o której potem długo się opowiada.

Morze Martwe, po hebrajsku Yam HaMelah (morze soli) ma około 65 km długości i do 18 km szerokości. W ciągu wieków przylegały do niego różne nazwy: Cuchnące Morze, Diabelskie Morze czy też Jezioro Asfaltowe. Poziom wód co roku obniża się mniej więcej o metr.

Naturalną równowagę zakłóciło stworzenie przez Izrael systemu nawadniającego zasilanego przez rzekę Jordan. Za przykładem Izraela poszła Jordania, która zrealizowała podobny projekt na rzece Yarmuk. Obydwa przedsięwzięcia pozbawiają zbiornik 600 mln metrów sześciennych wody rocznie, co doprowadziło do niemal całkowitego wyschnięcia południowego basenu i skrócenie zbiornika o ponad 25 km.

Chociaż rzeka Jordan oraz wiele źródeł i strumieni codziennie doprowadza do zbiornika ok. 4 mln ton słodkiej wody, to parowanie w palącym słońcu (latem temperatury osiągają tu do 55o C) powoduje, że nigdy nie dochodzi do rozcieńczenia gęstej słonej wody, której prawie jedna czwarta to substancje rozpuszczone, głównie sól kuchenna, jak również chlorek magnezu, związki potasu, wapnia.

W średniowieczu wierzono, że ptaki nie przelatują nam Morzem Martwym, ponieważ powietrze nad jeziorem jest pełne trujących oparów. Prawdziwym powodem ich nieobecności jest brak pokarmu. Trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek rybę żyjącą w środowisku, w którym zamiast wodnych roślin wyrastają solne słupy.

Kto jednak sądzi, że w wodzie tej nie ma żadnego życia, ten się myli. Naukowcy odkryli tu 11 gatunków bakterii, którym służy słone środowisko.

Powodem wielkiej popularności Morza Martwego są korzystne właściwości wody i powietrza. Woda zawiera 20 razy więcej bromu, 15 razy więcej magnezu i 10 razy więcej jodu niż woda morska. Brom działa kojąco na układ nerwowy, magnez przeciwdziała alergiom skórnym i oczyszcza oskrzela, a jod ma korzystny wpływ na funkcjonowanie pewnych gruczołów.

Powietrze nad jeziorem jest wyjątkowo suche, temperatura jest niezmiennie wysoka. Z powodu depresji powietrze zawiera o 10 % więcej tlenu, a brak miast i przemysłu decyduje o jego czystości. Wszystko to przyspiesza metabolizm i działa regenerująco i uodparniająco. Z niezwykłych właściwości zdawano sobie sprawę już w IV wieku p.n.e. Nabatejczycy z morskiej zawiesiny robili środek do balsamowania zwłok i sprzedawali go Egipcjanom.

Dziś najpopularniejsze są okłady z mułu, którym poddają się prawie wszyscy przebywający nad jeziorem. Błoto, które możemy kupić także w naszych drogeriach, rozsmarowuje się na ciele i z takim „makijażem” spaceruje się, aż do jego wyschnięcia. Potem wystarczy kąpiel w słonej wodzie i prysznic. Nasze ciało po „mineralnej bombie” jest jędrne i gładkie.


Troszkę dalej od plaży można spotkaċ radosne muzułmańskie dziewczyny, których ubrania ze skutecznością zasłaniają każdy skrawek ciała.

Morze Martwe owiane jest też również bardzo tragiczną legendą. Tradycja głosi, że na dnie jeziora spoczywają pozostałości Sodomy i Gomory, biblijnych miast zniszczonych przez ogień, co stanowiło karę dla ich bezbożnych mieszkańców. Księga Rodzaju zawiera historię jednego z krewnych Abrahama, któremu wraz z rodziną pozwolono uniknąć zagłady, pod warunkiem, że nie będą oglądać się za siebie. Żona Lota nie mogła oprzeć się pokusie zerknięcia przez ramię i została zamieniona w słup soli. Stoi tak do dziś na południowo - zachodnim krańcu jeziora, pośród licznych solnych kolumn.

Brak komentarzy: