czwartek, 10 czerwca 2010

Miasto Meksyk

Miasto Meksyk to jedna z największych metropolii świata. Rozciąga się na obszarze wysokogórskiej doliny. Stanowi wizerunek całego kraju.
Meksyk leży na wysokości 2500 m n.p.m. - czyli jakbyśmy mieszkali na Rysach. Ta ogromna metropolia tętni życiem. Miejscami zachwyca, miejscami przytłacza. Miasto jest piękne, ma swój klimat, fascynuje, ale również przypomina o nędzy, przeludnieniu. Liczba mieszkańców miasta Meksyk oceniana jest na od 22 do 30 milionów - proszę sobie wyobrazić ¾ ludności Polski mieszkającej w jednym mieście.
Meksyk to miasto kolonialnych pałaców, słynnych na cały świat zabytków, hałaśliwych ulic, spokojnych placów, zielonych parków, wspaniałych nowoczesnych dzielnic, rozległych slumsów, połączenia tradycji z nowoczesnością i wspaniałej pikantnej kuchni.
Muzeum antropologiczne, Coyoacan, San Angelo, plac katedralny, Guadelupe, pałac wicekróla to tylko niektóre miejsca z obowiązkowych punktów w zwiedzaniu stolicy Meksyku.
Kto udaje się do Meksyku zawsze pojawi się w okolicach stacji metra Zocalo – kursujące co dwie minuty metro jest najlepszym środkiem lokomocji w tym mieście - aby zobaczyć historyczne centrum z ogromnym Placem Katedralnym, nad którym powiewa największa flaga Meksyku.
Na placu znajduje się katedra, budowana przez 16 architektów przez ponad 200 lat - warto zobaczyć w niej barokowy Ołtarz Królów. Katedra, z dwiema wysokimi wieżami po bokach i wieżą zegarową na środku, zbudowana została na wzór hiszpańskich katedr w Toledo i Granadzie. Z czasem doświadczała zniszczeń i była wielokrotnie przebudowywana, co widać gołym okiem.
Wygląda tak, jakby ktoś postanowił dobudować do bocznej ściany tej ogromnej katedry mniejszy kościół, stykający się z nią ścianami, jest to Sagrario Metropolitano czyli zakrystia.
Wnętrze przy wejściu zapiera dech - potężne łuki i kopuła, a wszystko to przepięknie zdobione.
Ciekawa jest podłoga - wyglądała jakby ktoś zrobił pod ziemią podkop i część ziemi zapadła się. Troszkę nienaturalnie wyglądają konfesjonały, stojące pod dziwnym kątem i pochylone w różne strony. Z sufitu zwisa ogromna poziomica - duży stożek na linie, a na kamieniach na ziemi wygrawerowane są miejsca, w których w danych latach był pion! Widać, że katedra „nieźle pracowała”, bo odchyły są nieprawdopodobne i trudno uwierzyć, że stoi cała. To nie tylko skutek osunięć, trzęsień ziemi, ale i wybudowania katedry na dnie wysuszonego jeziora, które ciągle się obniża.
W sąsiedztwie katedry wznosi się ogromny Pałac Narodowy – siedziba Prezydenta kraju. Na pałacu w latach trzydziestych ubiegłego wieku Diego Rivera namalował historię kraju, pokazując zwyczaje Indian, hiszpańską kolonizacje i walkę o niepodległość. Zdobywca Meksyku, Cortez, przedstawiony jest jak krzywonogi, wymęczony alkoholem i chorobami pokraka.
Obok znajduje się Plac Republiki, zbudowany na ruinach azteckiego miasta Tenochtitlan, gdzie dźwięk śpiewów kościelnych łączy się w dźwiękiem azteckich tańców. Na rogu tego placu widoczne są ruiny Temple Mayor – Wielkiej Świątyni Azteków zamienionej w muzeum. Przy tej samej ulicy zobaczymy siedzibę władz Meksyku i Banamexu, czołowej instytucji finansowej kraju.
Centrum miasta Meksyk ma szerokie ulice. Podziwiam kierowców, bo naprawdę nieraz trudno się połapać w która stronę jechać i na sporej liczbie rond samochody przy zielonym świetle rozjeżdżają się na wszystkie strony.
Wysokie krawężniki – naprawdę wysokie, często sięgające do kolan – sprawiają, że nie ma na dziko zaparkowanych samochodów. Zielono-białe taksówki zapraszają do przejażdżki i doświadczenia przyjemności korków w największej metropolii świata. Dla zwolenników staroci to jedna z nielicznych okazji, żeby przejechać się starym modelem garbusa.
Centrum miasta i pływające ogrody - trzcinowe łodzie, na których Indianie już od czasów prekolumbijskich hodują rośliny – Xochimilco, dom i pracownia architekta Luisa Barragana, kampus uniwersytecki przy „Narodowym Autonomicznym Uniwersytecie Meksyku" zostały wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.
Miasto Meksyk zostało założone w 1522 roku przez hiszpańskich kolonizatorów na gruzach stolicy państwa Azteków Tenochtitlan. Aztekowie przybyli do rejonu Doliny Meksykańskiej w XIII w. Według legendy założyli Tenochtitlan („Miejsce Najwyższego Kapłana Tenocha"), gdyż po długiej wędrówce znaleźli znak od boga Huitzilopochtli: orła z wężem trzymanym w szponach siedzącego na kaktusie.

W momencie przybycia Hiszpanów w 1519 r., z Hermanem Cortesem na czele, Tenochtitlan liczyło około 100 tysięcy mieszkańców. Po okresie zaciętych walk z Hiszpanami i długotrwałym oblężeniu większa część mieszkańców zmarła w wyniku głodu, walk i chorób. Cortes, po opanowaniu miasta w 1521 roku, nakazał jego zrównanie z ziemią - w tym miejscu miał powstać nowy ośrodek miejski. Centrum nowo wybudowanego miasta zajęli znaczniejsi konkwistadorzy, natomiast pokonani Indianie, pełniący służebną rolę, zamieszkali na peryferiach.
W 1522 r. Meksyk otrzymał prawa miejskie. Uznana została także jego rada miejska. Wkrótce stało się największym miastem w Nowej Hiszpanii, z jurysdykcją administracyjną obejmującą tereny sięgające od Panamy do Kalifornii.
Podczas dyktatorskich rządów Porfirio Diaza Meksyk został przebudowany na modłę ówczesnego Paryża. Typowe dla architektury tego okresu są: Pałac Sztuk Pięknych i budynek poczty.
W latach 30 powstały pierwsze drapacze chmur, które jednak, ze względu na trzęsienia ziemi, nie mogą osiągnąć oszałamiających rozmiarów.
Szeroka Avenida Insurgentem pokazuje piękno nowoczesnych budynków, a rozstawione na niej różnych kształtów ławeczki zachęcają do odpoczynku.


Turystyczną atrakcją jest Plaza Garibaldi. Przez całą noc grają tu dziesiątki „mariachi", czyli tradycyjnych meksykańskich grajków, u których za kilka peset można zamówić wykonanie ulubionej melodii. Choć jednocześnie w wielu miejscach placu rozbrzmiewa różna muzyka, nikomu to nie przeszkadza. Uliczni sprzedawcy rozlewają do plastykowych kubków wyciągniętą zza pazuchy tequillę. Inni oferują kapelusze i wyroby miejscowego rękodzieła.

Meksykańska kuchnia mimo przerażającej na pierwszy rzut oka dużej ilości papryki jest niesamowita. Można rozkoszować się tacos, papryką i wszelkimi przyprawami nie myśląc o tym jak są ostre, ale o tym jak dobrze smakują.
Na ulicach kwitnie miejski folklor - z natężeniem i fantazją, jakiej nigdzie jeszcze nie widziałem. Na przykład gość, który wbiega na czerwonym świetle na skrzyżowanie, rozkłada drabinkę, wbiega na nią i żongluje. Potem zbiega, zbiera pieniądze i składa drabinę (w tej kolejności - to ważne, drabina hamuje potencjalnych klientów przed salwowaniem się ucieczką). Dla mnie rewelacja. A jaka sprawność artysty! Podobno na życzenie zdąży wydać rachunek VAT-owski...

Po kilku minutach można zrozumieć, skąd wzięło się powiedzenie „Ale Meksyk!”...

Brak komentarzy: