czwartek, 20 stycznia 2011

Taniec Ludzi Ptaków

W każdej kulturze znany jest taniec. Często jego początki były związane z rytualnym zbliżeniem się do bóstwa. Niektóre z tańców są miłe dla oka, skoczne, wesołe; inne poważne wprowadzające w zadumę, trans, przenoszące do świata duchów. 


  Wchodząc do meksykańskiego Teotihuacan – „miejsca gdzie ludzie stają się bogami” zobaczyłem taniec, który mnie zadziwił. Taniec Ludzi Ptaków -niesamowity taniec, między innymi z tego powodu, że jego wykonywanie rozpoczyna się… 25 metrów nad ziemią. Z daleka słychać przenikliwy dźwięk fletu, do którego dołącza rytmiczny bębenek. Rozglądam się i dostrzegam wysoki słup, na szczycie którego znajduje się mała platforma ze stojącym na niej grajkiem ubranym w tradycyjny strój. 



Czterej tancerze przygotowują się do rozpoczęcia tańca. W przyozdobionych lusterkami czapeczkach, czerwonych spodniach i aksamitnych fartuchach z połyskliwymi cekinami w podniebnym tańcu będą naśladować ptaki. Na środku platformy stoi grajek - to on fletem i bębenkiem wytycza rytm rytualnego tańca. Mimo że platforma nie jest dużo większa niż potrzeba, aby zmieścić na niej stopy, grajek z godnością i bez lęku wzywa do uczestniczenia w tańcu Ludzi Ptaków. 


Tancerze z małpią zręcznością wspinają się po gładkim drzewcu do drewnianej, czworokątnej ramy tuż pod podestem. Zasiadają naprzeciw siebie. Taniec zaczyna grajek, skłaniając się ku wschodowi, potem zachodowi. Nie przerywa melodii. Jego melodia wygrywana przez dwa instrumenty towarzyszyć będzie ceremonii aż do końca. Regularne uderzenia bębenka wyznaczają rytm wykonywanych przez pozostałą czwórkę czynności: każdy w pasie obwiązuje się końcem liny, po czym wiele razy – jak nić na szpulkę - owija ją wokół siebie.


Czekają... Początek drugiej frazy melodii jest sygnałem dla ludzi-ptaków. Siedząc na ramie, jednocześnie robią przewrót w tył, a spadając, zawisają na linach głowami ku ziemi. Wprawione w ruch rama i podest zaczynają wirować, a wraz z nimi ludzie. Rozkładają ręce niczym skrzydła. Wykonują obroty ciałem, stopniowo odwijając z siebie linę, a tempo jej uwalniania regulują nogami. Lina z każdym okrążeniem staje się dłuższa, oni zaś wokół słupa zataczają coraz szersze, coraz niższe kręgi. Dla swobodnych obrotów ramy długość czterech lin w każdym momencie musi być jednakowa, zaś zachowania voladores – latających tancerzy idealnie zsynchronizowane. Ich ruchami steruje rytm bębenka. Podczas trzynastu fraz muzycznych latający ludzie wykonują trzynaście okrążeń słupa. Po tym czasie liny prawie sięgają ziemi. Wtedy oni – jeszcze w powietrzu - karkołomnym saltem zmieniają pozycję ciała, stopami odbijają się od ziemi, i trochę biegnąc, trochę fruwając, kończą niezwykły spektakl... 




Wymagający niebywałej zręczności i odwagi taniec Ludzi Ptaków był częścią pradawnej modlitwy kierowanej do boga słońca, odprawianej przez Indian podczas wiosennego zrównania dnia z nocą. Narodził się piętnaście wieków wcześniej u Totonaków, potem zwyczaj ten przejęli także Aztekowie. 




Rytuał od zarania był pełen symboliki. I takim pozostał: melodia składa się z dwudziestu fraz nawiązujących do tyluż dni indiańskiego miesiąca, 13 okrążeń wykonanych przez czterech ludzi-ptaki daje w sumie liczbę 52 odpowiadającą cyklowi mezoamerykańskiego wieku. W prehiszpańskim Meksyku funkcjonowały dwa systemy: jeden trwający 365 dni odpowiadał rokowi słonecznemu, drugi -  trwający 260 dni odpowiadał rokowi rytualnemu. Oba te kalendarze zbiegały się co 52 lata.



Najpewniej podniebny taniec nawiązuje do pradawnych wierzeń w jedność człowieka i kosmosu oraz oddawania czci słońcu – sprawcy wszelakiego życia i urodzaju. Po zakończeniu podniebnego spektaklu tancerze rozbiegają się wśród publiczności  i zbierają datki. 


  Za zobaczenie tego widowiska nie żal dać ofiary dla tak odważnych artystów.

czwartek, 13 stycznia 2011

Lençóis Maranhenses

Brazylijskie brzegi mają do zaoferowania dla turystów wspaniałe plaże, wyśmienitą pogodę i niezapomniane widoki. Każdy region ma charakterystyczne dla siebie cuda natury. 

260 km od São Luis znajduje się kraina zwana Lençóis Maranhenses - w wolnym tłumaczeniu chodzi o prześcieradła stanu Maranhão (północno-wschodnie wybrzeże Brazylii). Są to ogromne połacie wydm sprawiające wrażenie pustyni, mimo że przez spory okres roku w wielu zagłębieniach zbiera się słodka woda tworząc wspaniałe plaże i miejsce zamieszkania ryb i ptaków. 


Najpopularniejszym miejscem do wejścia na teren Parku Narodowego Lençóis jest miejscowość Barreirinhas. Do niej z São Luis prowadzi asfaltowa droga, która otwiera ten skarb natury dla turystów. W Barreirinhas wiele agencji turystycznych oferuje turystom wyprawę na wydmy. 155 tysięcy hektarów skrywa wydmy, rzeki, jeziora i mokradła. Ten rzadki fenomen natury był formowany przez miliony lat. 

Widoki są niesamowite. Ogromne przestrzenie piaszczystych wydm sprawiające wrażenie pustyni. Jednak region ma znaczną ilość opadów deszczowych. Jest otoczony przez rzeki. Według definicji na pustyni jest poniżej 25cm opadów rocznie, w tutaj spada go aż 120cm w ciągu roku. 


Właśnie deszcze sprawiają, że Lençóis ma wspaniałe widoki. Czysta woda deszczowa formuje okresowe jeziora wśród wydm, które osiągają nawet 40 metrów wysokości. Niektóre z jezior, jak Niebieskie Jezioro (Lagoa Azul) i Jezioro Piękne (Lagoa Bonita) znane są ze swojego piękna i znakomitego miejsca do kąpieli. W czasie pory suchej, zwłaszcza w październiku i listopadzie, wiatry kierują piach do 50 km w głąb lądu, formując półkoliste, wysokie na 40 m wydmy. Gdy padające od stycznia do czerwca deszcze wypełniają wodą doliny między nimi, powstają ni to zalewy, ni laguny.



Niektóre z tych okresowych akwenów mają ponad 90 m długości i do 3 m głębokości. Na początku lipca, gdy przez wydmy przelewają się wody wezbranych rzek, takich jak Rio Negro, laguny mogą się łączyć. Ryby migrują wtedy z jednej do drugiej, żywiąc się mniejszymi kuzynkami albo zakopanymi w piasku larwami owadów. Kilka gatunków ryb spędza suchą porę roku w mule, ożywiając się, gdy znów pojawia się deszcz. Wraz z końcem pory deszczowej laguny zaczynają parować w tropikalnym upale, a poziom wód co miesiąc opada nawet o metr. 



Żeby z Barreirinhas dostać się do Parku Narodowego Lençóis trzeba przeprawić się przez rzekę Preguiça i samochodem z napędem na cztery koła przemierzyć kilka kilometrów piaszczystych dróg. Droga w jedną stronę, wraz z przeprawą promową, to około godziny jazdy, jednak późniejsze widoki wynagradzają trud.


W Parku nie ma żadnych oznak cywilizacji więc nie można zapomnieć o zabraniu ze sobą wody do picia.
Biura podróży oferują różne opcje da turystów,  zależnie od czasu jaki możemy poświęcić na zwiedzanie wydm. Trasy: jezior, ptaków, oaz (na terenie parku są 2 oazy), wód rzeki Radości, wschodniego wybrzeża są tylko niektórymi opcjami. Można je pokonywać pieszo, rowerem lub konno. Przy opcji pieszego przemierzania wydm najlepiej chodzić boso. Ciepły, lecz nie parzący, piasek wspaniale masuje stopy. Przemierzając wpław niektóre jeziora doświadcza się cudownej ochłody. 



Narodowy Park Lençóis Maranhenses został utworzony w 1981 roku dla zachowania jedynego pustynnego krajobrazu Brazylii. Pustynny krajobraz, krystaliczna woda, w której można oglądać ryby, ptaki szybujące nad głowami sprawiają, że rocznie około 60 tysięcy turystów nie tylko z Brazylii przybywa, aby obejrzeć ten cud natury.



Niezapomnianym momentem jest wylegiwanie się w ciepłej, lecz o wiele chłodniejszej od powietrza wodzie i zjazd z wysokich wydm wprost do krystalicznej wody. 




Po rozkoszy dla oczu w Parku Narodowym warto pomyśleć o rozkoszy dla żołądka. Nieliczne, proste restauracje w Berreirinhas oferują smaczne posiłki oparte na miejscowej kuchni, gdzie głównym daniem jest ryba pochodząca z bliskiego Atlantyku.Podczas posiłku warto spróbować napoju o nazwie „Jesus” - jest to napój wymyślony w 1920 roku o czerwonym kolorze, bardzo słodki, który można nabyć w całym stanie Maranhão jako napój gazowany.


Po posiłku na miejscowym targu można kupić ciekawe wyroby z naturalnych włókien palm, które w sprawnych palcach przemieniają się w koszyki, serwetki i różne pamiątki.