Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Guaratienguetá. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Guaratienguetá. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 25 sierpnia 2009

Benedykt XVI w Brazylii część II

Kolejnym punktem naszego programu było odwiedzenie Farmy Nadziei, kościelnego ośrodka dla osób chcących wyjść z uzależnienia od narkotyków lub alkoholu. Zgodnie z kierunkowskazami zaczęliśmy oddalać się od centrum miasta.Po 25 km jazdy, wśród iście wiejskich krajobrazów, dotarliśmy do Fazenda da Esperança, Farmy Nadziei. Po prawej stronie widać piękny, jeszcze w budowie, kościół. Ma on trochę dziwną konstrukcję, ale zachwyca swoją prostotą i lekkością. Później poruszający się na wózku inwalidzkim, odpowiedzialny za duchowość Farmy, ks. Cesar Alberto dos Santos, który 15 ze swoich 34 lat życia spędził na Farmie, objaśnił nam, że idea tego kościoła to powrót do Starego Testamentu.
Bóg mieszkał w namiocie i tutaj, wśród gór, oni również chcą postawić namiot dla Boga – namiot wznoszący się z ziemi do nieba i jednocześnie zstępujący z nieba do ziemi. Dlatego tylko metalowa konstrukcja dotyka ziemi, natomiast ściany zawieszone są w powietrzu. Cały Kościół wybudowany został z materiałów związanych z tym miejscem: z kamienia i wody. Teren wokół Farmy ma takie właściwości, że gdziekolwiek zacznie się kopać dół od razu gromadzi się w nim woda, dlatego też spod kościoła wypływa woda. Kamień został użyty do wybudowania ołtarza i tabernakulum. Ołtarz to jednolita bryła, połączona z ambonką. W ten sposób ołtarz Słowa Bożego jest stale złączony z ołtarzem Eucharystii. Interesujące jest tabernakulum: ogromny kamień z wyciętymi kamiennymi drzwiczkami. Symbole otaczających farmę gór królują w kościele.
Pozostał tydzień do przyjazdu Papieża, a my zastajemy plac budowy. Pracownik budowy zapewnia jednak, że wszystko będzie gotowe na czas. Trzy ekipy po 10 osób pracują bez przerwy, żeby wszystko było „zapięte na ostatni guzik”, kiedy przyjedzie Benedykt XVI.
Farma Nadziei to jednak nie tylko kościół. Farma Nadziei to przede wszystkim ludzie, którzy mają nadzieję na wyjście z nałogu. Spotykamy wielu młodych ludzi, zajętych różnymi obowiązkami – każdy uśmiechnięty, zaangażowany w swoją pracę, życzliwie kierujący nas do miejsca, w którym znajduje się ks. Cesar, mający chwilkę czasu, żeby z nami porozmawiać. Jednak tutaj nie ma nic za darmo. Żeby uzyskać wywiad musimy... zjeść wspólnie z nimi obiad. Jedzenie bardzo skromne, ale wystarczające do funkcjonowania: ryż, tradycyjna fasola i poszatkowana kapusta.

Podczas obiadu ks. Cesar opowiada nam historię Farmy. Mówi o ks. Hansie Stapel, niemieckim misjonarzu, którzy będąc w 1979 roku proboszczem w Guaratienguetá mówił, że trzeba żyć Ewangelią. Któregoś dnia po kazaniu młody człowiek imieniem Nelson wyszedł z kościoła i zobaczył na rogu narkomanów – zapragnął przybliżyć się do nich, aby właśnie między nimi żyć Ewangelią. Po pewnym czasie wspólnego przebywania, ktoś poprosił go, żeby pomógł mu wyjść z nałogu. Nelson przebywał 24 godziny w ciągu dnia z tą osobą, później dołączyło do nich kolejnych kilka osób.
W 1983 roku powstała Farma Nadziei – nie jako dobrze zaplanowany i realizowany projekt, ale jako owoc pragnienia życia Ewangelią. Obecnie ma 43 filie w 9 krajach (Brazylia, Niemcy, Meksyk, Filipiny, Paragwaj, Gwatemala, Rosja, Mozambik, Argentyna) w sumie obejmuje około dwóch tysięcy osób, które wychodzą z uzależnienia.

Żeby zostać przyjętym do wspólnoty trzeba przyjąć styl życia Farmy i chcieć wyjść z nałogu. Styl życia jest bardzo prosty i surowy: pobudka o 6.30, lektura Ewangelii i wybranie z niej zdania przewodniego na dany dzień. Po modlitwie różańcowej każdy udaje się do swojej pracy: ogród, porządki, hodowla bydła... Jest to metoda bardzo prosta, ale skuteczna – w ciągu 25 lat istnienia Farmy ponad 10 tysięcy osób wyrwało się z nałogu.
Na każdej Farmie obok osób uzależnionych żyją i mieszkają, na takich samych warunkach, osoby pragnące im pomóc – wolontariusze. Patrząc na uśmiechnięte i szczęśliwe twarze tych ludzi widać, że naprawdę przeżywają to, co mówią.
Na pytanie, co myślą o tym, że Papież przyjedzie właśnie do nich, nie kryją radości i ze łzami w oczach odpowiadają, że to dla nich wielkie wyróżnienie. Ojciec Święty, głowa państwa, przyjeżdża do nich, którzy byli wykluczeni ze społeczeństwa. Joao Paulo Martins Silva, jeden z tych który powraca do normalnego świata na Farmie, mówi, że to niesamowite, bo przecież Papież na pewno miał wiele zaproszeń, żeby przyjechać do wielu ludzi, którzy są ważniejsi od nich, jednak wybrał ich, narkomanów, których świat nie chciał znać. Dla Joao Paulo radość jest jeszcze większa, gdyż w niedzielę poprzedzającą papieską wizytę przyjmie chrzest święty.

środa, 19 sierpnia 2009

Benedykt XVI w Brazylii część I

Pozostając w klimacie pielgrzymki i wspomnień postanowiłem ukazać inną pielgrzymkę. W maju 2007 roku Benedykt XVI odbył swoją pierwsza pielgrzymkę do Brazylii. Od 9 do 13 maja papież odwiedził São Paulo, Aparecida i Guaratienguetá. Był to szczególny czas dla mnie, gdyż miałem okazję towarzyszyć tej pielgrzymce z innej perspektywy. Pomagałem w zrobieniu obsługi prasowej dla KAI. Było to nowe doświadczenie – bardzo bogate i dające odmienne spojrzenie na przybycie Ojca Świętego. Dla mnie pielgrzymka ta zaczęła się tydzień wcześniej, kiedy przyjechał redaktor z KAI (Paweł Bieliński), wspólnie z którym przeprowadzałem wywiady z hierarchami Kościoła brazylijskiego oraz odwiedzałem miejsca związane z papieską pielgrzymką.Pierwszą miejscowością, do której miał zawitać była Guaratienguetá, miejscowość i gmina położone około 190 km od São Paulo, do której zawita Benedykt XVI, gdyż tu urodził się pierwszy brazylijski święty Frei Galvão. Papieska pielgrzymka rozsławiła miejscowość na cały kraj i trzeba przyznać, że zmieniła wygląd miasta. Zaraz przy wjeździe (tydzień przed pielgrzymką Papieża) powitał nas duży 6-metrowy pomnik Frei Galvão, stojący na 2-metrowym postumencie. Robotnicy kończyli prace przy stawianiu figury. W drodze do katedry św. Antoniego, w której został ochrzczony, przyjął Pierwszą Komunię Świętą i odprawił Mszę prymicyjną Frei Galvão, wszystko przypomina, że jest to jego miasto. Sklepy, zakłady naprawcze i fryzjerskie, bary, wypożyczalnie filmów noszą imię Frei Galvão. Nie widać jednak jakichś szczególnych przygotowań do przyjęcia Ojca Świętego.
Rozmawiamy z proboszczem katedry i zadajemy standartowe pytanie: w jaki sposób miejscowość przygotowuje się do przyjęcia Papieża? W odpowiedzi pierwsza niespodzianka i zarazem bardzo rozsądne podejście do tematu. Proboszcz stwierdza, że Benedykt XVI przejedzie tylko przez parę ulic miasta w drodze do Farmy Nadziei, jednak dla miasta, dla parafii najważniejszy jest fakt kanonizacji Frei Galvão, pierwszego świętego brazylijskiego, który narodził się właśnie w tej parafii, gdzie jego krewni żyją do dnia dzisiejszego. Z wielką dojrzałością proboszcz stwierdza, że Farma Nadziei potrzebuje o wiele bardziej wizyty Papieża niż miasto.

W mieście czynione są pewne przygotowania zewnętrzne, ale proboszcz zapewnia też o przygotowaniach duchowych: triduum przed i po kanonizacji, które jest odprawiane w kościele. Proboszcz pragnie, aby nie tylko zewnętrznie, ale także poprzez przygotowanie duchowe wierni, okazywali cześć dla Frei Galvão. Poprzez nadawanie jego imienia różnym miejscom, ale przede wszystkim przez naśladowanie jego sposobu życia, aby któregoś dnia samemu stać się świętym.

Z katedry udaliśmy się do domu, w którym narodził się Frei Galvão. Mały biały domek z niebieskimi odrzwiami położony w sąsiedztwie katedry – obecnie muzeum poświęcone Świętemu.

Obrazy ważnych miejsc, które noszą jego imię: szpital, szkoła, ulica, seminarium, kościół pod jego wezwaniem... Różnej wielkości figurki, w tym jedna z dwoma relikwiami Świętego, zdjęcia z Mszy św. beatyfikacyjnej oraz osób, które zostały uzdrowione przez jego wstawiennictwo (cud ten został oficjalnie zatwierdzony przez Stolicę Apostolską).
Przy ścianie znajduje się gablotka z relikwiami Świętego oraz bielizną kielichową z Mszy św. beatyfikacyjnej. Wśród relikwii rzeczy, które należały do Świętego: sznur od habitu, fragment kości, talerz, z którego jadał, brewiarz oraz pigułki Frei Galvão – małe skrawki papieru z modlitwą do Matki Bożej: Post partum, Virgo, inviolata permansisti, Dei Genitrix intercede pro nobil (Po porodzie, dziewico, pozostałaś nienaruszona, Matko Boża wstawiaj się za nami).




Pigułki te Frei Galvão rozdawał zamiast prawdziwych leków, aby pomóc chorym. Często po zażyciu takiego lekarstwa chory powracał do zdrowia.


Guaratienguetá szczyci się też pierwszym na świecie kościołem wzniesionym ku czci Frei Galvão. Oczywiście udaliśmy się tam, żeby zobaczyć, w jaki sposób miejscowa wspólnota przygotowuje się do kanonizacji. Droga jest dosyć długa, lecz na jej końcu widzimy mały, skromny kościół, na którego fasadzie umieszczono napis: „Wspólnota św. Józefa – kościół błogosławionego Frei Galvão”.

Wchodzimy do środka. Dwie osoby sprzątają świątynię, ale widząc nas podchodzą i z życzliwością witają się, zdziwione i ucieszone, że w Polsce ludzie chcą dowiedzieć się czegoś o życiu i kulcie „ich Świętego”. Na ścianach prezbiterium obrazy ukazujące sceny z życia Frei Galvão.
Dowiadujemy się, że kościół powstał na terenie podarowanym przez rodzinę „ich Świętego” i że jest to jedno z centrów jego kultu. Na potwierdzenie swych słów ukazują tablice ze zdjęciami osób, które dziękują za łaski otrzymane przez jego wstawiennictwo.
Transparent ze słowami: Bem-vindo Benvenuto Willkommen Papa Bento XVI Parrocchia Madonna di Fatima Chiesa di Frate Galvão przypomina o zbliżającej się wizycie Ojca Świętego.