czwartek, 7 marca 2013

Salinas de Pedra de Lume

Wyspa Sal w Archipelagu Wysp Zielonego Przylądka, wbrew nazwie archipelagu, zieloną wyspą nie jest.
Jest wyspą wulkaniczną, płaską, z niewielką ilością opadów i ciągłym wiatrem. Odkrycie soli nadało wyspie nazwę Sal, czyli sól, która jest na wyspie pozyskiwana z odsalania wody morskiej. Pitna woda to wciąż duży problem mieszkańców tych wysp.



Na wschodzie wyspy w pobliżu osady Pedra de Lume w kraterze wulkanu znajduje się salina. Przez lata Portugalia zaopatrywała się w sól właśnie w tych salinach.



Woda morska wpompowywana była do krateru wygasłego wulkanu i tam odparowywana. Pozostające pokłady soli były eksploatowane. 



Zobaczyć tutaj możemy pozostałości kolejki, którą kiedyś transportowano pozyskiwaną z wody sól do pobliskiej zatoczki, w której ładowano ją na statki.



Obecnie salina to przede wszystkim atrakcja turystyczna, w której niczym w Morzu Martwym turyści mogą zanurzyć się w wodzie o bardzo dużym zasoleniu. 



Aby wejść do saliny, trzeba przejść przez ręcznie wykuty tunel, jak z filmów Indiany Jones, który zdaje się być tajemniczym przejściem oddzielającym dwa, zupełnie inne światy.



Nad tunelem wykopanym ręcznie przez niewolników przechodzi kolejka linowa, a raczej drewniane konstrukcje, które z niej pozostały.



Przed wejściem do krateru jest ustawiony szlaban ze strażnikiem.



Po pokonaniu tunelu zalewa nas potok słońca i bieli. Jesteśmy w kraterze nieczynnego wulkanu, a ta biel to od soli szczelnie go wypełniającej.



Wnętrze krateru leży poniżej poziomu oceanu i w jednym miejscu przesiąka woda morska. Dostrzegli to Portugalczycy i zrobili z tego biznes: uzyskiwanie soli z wody morskiej.



Zrobili irygację, podzielili krater na baseny - woda wysycha, zostaje czysta sól, która jest wyciągana z basenu. Następnie basen jest zalewany wodą oceaniczną i dalej tak samo od początku… 



Salina otwarta została w 1805 przez Lopes de Lima. Po nim została przejęta przez pułkownika Manuel Antonio Martins, który mianowany wicekonsulem w USA w 1919 roku sprzedał przedsiębiorstwo francuskiej spółce z Bordeaux. 



W czasach świetności sól eksportowana była do Afryki, Brazylii, USA i Anglii. Dziś salina jest w rękach Włochów (podobnie jak większość nieruchomości na Sal), a głównym źródłem jej dochodów są turyści.



Niezależnie od wszystkiego, jest to wyjątkowo urokliwe miejsce, a taplanie się w solankach jest zabawne i zdrowe.



Są dwa baseny: jeden z solanką błotnistą, drugi z solanka już prawie krystaliczną. Trzeba uważać, żeby się nie pokaleczyć o już skrystalizowaną sól - jest bardzo ostra.



A z pływaniem w solance to też nietęgo, gdyż woda ma 27 razy większe zasolenie niż oceaniczna (Morze Martwe wysiada, jedynie Wieliczka może „podskoczyć”).



Jeśli chce się płynąć crawlem, to się po prostu nie da - nie sposób zanurzyć nóg w wodzie, a siła wyporu utrzymuje je ponad powierzchnią. Za to fajnie jest jak się uda przyjąć pozycję pionową (a nie jest to łatwe), stoi się w wodzie wynurzonym trochę powyżej pępka.



Wstęp: 550 CVE lub 5 euro. Czynne do zmierzchu. 



24 marca 2012 roku  Salinas de Pedra de Lume została wpisana na listę Dziedzictwa Narodowego Republiki Wysp Zielonego Przylądka.

1 komentarz:

Avelina pisze...

Piękne zdjęcia i bardzo ciekawa relacja. Od razu przyszło mi na myśl Morze Martwe, jednak nie potrafię sobie wyobrazić jak wygląda kąpiel jeśli jest wyższe zasolenie niż w Morzu Martwym. Pozdrawiam :)