Novo Airão to małe miasteczko nad Rio Negro. Niektórzy na określenie jego położenia mówią, że najpierw trzeba dotrzeċ na koniec świata, czyli do Manaus, a później jeszcze 200 km i już się jest w Novo Airão.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUy0t3MC5NL8AVW-ODZi87pEQe1OZeVEGObl1j2lgIXYT7gBbt42U7ys7h57WforCpKDWB7ys-2h-5eXybTvbe1wKRd5F5jKoKh7SfKLTLZq1_sY194509PaMjIh5zfp9WMquDF-PupsG6/s320/2.JPG)
Ale jeśli jest Novo Airão (Nowym Airão) to powinien istnieċ również Airão Velho (Stare Airão). Owszem, jest - żeby do niego się dostać trzeba przez kilka godzin płynąć w górę Rio Negro.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjALzf6127gAbHNNM4oc8pVnxQwDOxXL66zITkZt7jqrLZeFwYPGfDeIdpJuGzhkiBr6Z5oE3h7o4ihRwMgSRW9fQfxPWzj8A8E1_xlnCzXBO9nI19HsnR5obxfEuJs67Ga16e3N2V2QZL6/s320/3.JPG)
Ja wypłynąłem stosunkowo szybkim statkiem o godzinie piątej rano i już o drugiej po południu byłem na miejscu. Statkiem płynącym „normalną” amazońską szybkością trzeba liczyċ dwanaście godzin podróży.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipqgZiBLtTRTGXQNBuWXKZf6_-ERCTmU4gTD4lkUF_oxsqb-Mpd8K5qLhjd2YxpB_Da4BxeqyW6a_qWoNl7oZn_9sng7hEQ-uDPYkNpQ16p5lRCVZsmv1gmtKTzPvknZRU-eWeHWGDd4xh/s320/4.JPG)
Można się zastanawiaċ po co tyle czasu spędzać w podróży? Żeby zobaczyċ ruiny miasta pochłoniętego przez amazońską puszcze. Naprawdę warto!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheikWiIiR4zN1MB4OwsTbbQfxlIcWszC9aWUxrJiSkc_jSpCIGh5aSkonCY5RMGj9nB025ogvrvSswaVFDQSRZkdG9rJ3tEJQS22y_S7CU228Ny8RXNIXm4moGjOUcrUBB7wMN1ZxGv6Cg/s320/5.JPG)
Ruiny pięknych domów zbudowanych przez Portugalczyków z materiałów przywiezionych z Portugalii w epoce kauczykowej z rosnącymi wśród nich drzewami sprawiają niesamowite wrażenie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG8pzctpX8QAVPO22lLMBjo8XBEn57HVhkANe_CxTFsDuYQXGr5HW8HjVwS25KawLAgvoPjOQ-RvAx4KeGf0tfdyO7e_Lz6nh5uD95GesVZfFIWrokzlmKaw_D_aqP5-bwm9wZtYiPWswI/s320/6.JPG)
Jacek Pałkiewicz tak opisał swoją wizytę w tym miejscu:
„Z Manaus – mekki podróżników, miasta nazywanego w okresie gorączki kauczukowej Paryżem Tropików – płyniemy Rio Negro do doległego o 350 km tajemniczego miejsca, o którym nigdy przedtem nie słyszałem.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidkeo4lhYFD3hUl7sGkZdPGkvdpOudyR2L9d4uNH0gz_moXeYbIcEvMEMQr2Jad7JlR_QqCAwiMzW831HKlTZ2GD1Ky1kIhxAcG2ABuwXPhyphenhyphenVuQjXHKVOri2Yp6Rjip_6xpVGDroRqYtUd/s320/7.JPG)
Po wyjściu na brzeg przedzieramy się przez zwarty gąszcz, by wkrótce natknąċ się na ruiny miasteczka porośnięte tropikalną roślinnością. Sto lat temu w Airão Velho, bo tak nazywało się to miejsce, około tysiąca ludzi żyło dostatnio z eksportu kauczuku i cennego drzewa.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWfSoYqVQVhvRDpk3TybHPrmeK2s4eMY03D8MdZ0CSnvEqQIVVM5eaKQYBmZOZPQv5MwH80OwF4x_5eDMpv0uJ5TuUunXtKG5jlIEnIoQzbnFqPMZxt_eD00o7Eec9zJaBz3Curlto3gmi/s320/8.JPG)
Któregoś dnia w mieszkaniach pojawiły się mrówki, które opanowały cały teren. Sterroryzowani mieszkańcy przez dziesięć lat próbowali walczyċ z inwazją żarłocznych owadów. Wreszcie opuścili miasto, które w ciągu niewielu lat zostało pochłonietę przez zachłanną dżunglę.” (Jacek Pałkiewicz „Pasja życia” s . 422).
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJDuw43-uOUImMx4zRTT1GV9C64hQkh5UiH1gJPQlnJlvhNrlV-QuL92EexRyoh1fPXysN77nxJYFt_c4RPF6R4eZ-fs4hEhqbubpSGsh7V6RfYRNfDqkTors3jvu1C1Mzd1S3BZijXHFo/s320/9.JPG)
Jest faktem niezaprzeczalnym, że w Airão Velho jest dużo mrówek, które czekają na każdy smakowity kąsek (czytaj stopę w sandałach), jednak gdy opowiada się o mrówkach jako przyczynie opuszczenia miasta wśród mieszkańców Novo Airão pojawia się uśmiech na ustach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz