poniedziałek, 28 września 2009
Puebla
Puebla to miasto w środkowym Meksyku leżące na wysokości 2195 metrów.![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2nbLx6a0bd82UWW6nSlxfs9HR13anXqvDFYAigYNSEQsI_gvuMxCDNGkgZmnaMccDee-HoHZrmdgXHSEXoAibm00hNckg22kHM5WrZa4jJB1jNFncuy8Ashfsj-yAJqwz0H4ZbeatD3o/s320/1.JPG)
Etykiety:
Artur Karbowy,
Meksyk,
Puebla,
światowe dziedzictwo,
UNESCO
piątek, 18 września 2009
Sillustani
Sillustani to niezwykły cmentarz ludu Colla, nad jeziorem Umayo w Peru. Nekropolia nie jest rozległa. Nie ma tu drzew pokrytych liśćmi, przy brzegach widać tylko małe, cherlawe kikuty, które latem pewnie dzielnie walczą o każdą kroplę wody.
Kiedy wszedłem na pagórek, nagle jak spod ziemi wyrosły przede mną chullpas - okrągłe grobowce w kształcie wież wybudowane przed XV w. To w nich grzebano, w pozycji płodowej, ciała zmarłych, raczej ich mumie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMGzgqRlK9b6WD7VvbG3Cx9AAi-6pGuDXk70-HNeSyDrXOoG5kqXW2kPfiWPkNZtdDU_mhzCdgYGXtGPTP0mTstmCRATDEDykcHObS5r5oDZ5hCsyCe39fOrFqGKC_4M-G0v0wyYUo6yg/s320/2.JPG)
We wnętrzu każdej wieży znajduje się komora, w której, jak w mistycznej macicy, niektórzy próbują dzisiaj otworzyć się na nieziemskie doznania i wrócić do ciepłego łona matki. Wejścia do grobowców wychodzą na wschód, gdzie matka Ziemia, Pachamama, codziennie wydaje na świat swego syna Słońce.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYih4W9wwCtqqTS7b6MmTW2hPu5hpyu3Q2-3ujRdqnSWjRMlpsGlH3njMss8RDN-ce3H7OVESyUwD_6cREz04o1_vKs104CCJqUiBSQYixwChHAOPU3ECwT5_gLofcVYO6dKb73Cc2eiY/s320/5.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiohfRN7s2EcZ2Nkzd4cQOIRJFI6zLoUtyj8aGGQX7FAs2mEscru43PL0KxIEY4N26Y6DVQ1Y6_wmHlq2dg5J14MPL83iIUC-eRpXuJSJDNXXYHqmYnEmlfH0J0OcWzu391EhzvmW2dV8o/s320/7.JPG)
Gdzieniegdzie na kamieniach widać cień rzucany przez rzeźbę pumy, węża czy kondora symbolizujących ziemię, powietrze i niebo. Groby już dawno splądrowano, wynosząc wszystko, co było cenne. I oto w latach 70. XX w. przy jednej z wież, na głębokości metra, znaleziono bezcenny skarb: dzwonki, puchary, naszyjniki i inne ozdoby - wszystko ze szczerego złota!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjexSJ_MRteXc3DZ52M4ZahcsLvVIY8CMpFxntLUaPX-ZV71PPiH9uABrGyXHW7eWhftLjAVGwsgT-z-H2E0Ctwu1v_J8ck1rp1etrEQYtsupXFvz5XobTk7ni9f_rKbqaet5XiM9VoJGU/s320/9.JPG)
Zbaczając nieco z głównej ścieżki, trafiam do środka słonecznego kręgu. Wystające z ziemi resztki ogromnych kamieni wyglądają jak połamane zęby. Obok znajduje się krąg Księżyca.
Niektórzy oczami wyobraźni widzą jeszcze na kamieniach krew lam składanych w ofierze podczas obrzędów żałobnych. Podobno, jeśli chodzi o arystokrację, na lamach się nie kończyło - notable potrzebowali przecież w zaświatach służby i rodziny.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA2b2E63t4UgdKCUyd5JL5rrdulhFxPxgsQUI-ssgcHgcMHcuvCdI4OUKMG03O9Dm6HRjmthV6jl_dNj_dsqVpo4q2F2TauyfaklzC7lWFAzBlp7IAdpoxSpSz1rRxvESPtrOtpa2gtGI/s320/12.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikspgF7icYMJqyGjYLEyzFbluYmQcAJZ_p4ExhJDDCAAiGKtvvcKECtz5B5ymoXLoZz4vilK91FNeHyf4_uIxss95muChLK_lVPuazGq_DGE00Rxr-Hh3Z3FsImqX5t2NVUuav5B2FPBI/s320/13.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAwCqPdFzcERTefRsKXGezxlRH6DeWUGZBC9aqAduPIphDjNk60HFgvA4iPLSEU-d40J9xqe9-Qq33jRwIxtPZefNoRH106ztnjRjiYExhHI_LToXuX5YDGmptb-UzqXfnR1E8utyvMIY/s320/14.JPG)
Siadam na kamieniach i rozglądam się po okolicy. Na środku jeziora płaska jak stół wyspa, ani jednego drzewa. Chmury zdają się zgniatać horyzont. Ciemne, gęste i ciężkie prawie dotykają wierzchołków gór. Im bliżej, tym bardziej zamieniają się w przezroczystą mgiełkę, by rozpłynąć się zupełnie, zanim znajdą się nad moją głową. Góry o pofałdowanych miękkich kształtach są prawie na wyciągnięcie ręki. Ich odbicie w wodzie nadaje otoczeniu nierealny wygląd, jakby nie z tego świata. Warto było tu przyjechać, choćby po to, by posiedzieć nad brzegiem Umayo...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEkwk4Z7jfAGUM4qDyWMG1CJXfoc68BTy1nUo9gw9QnMEAhqQnIkac_krPe_aN-8_u45vr7iiYfHoL0lsQ-sxYywa2mxXo5m2ujclMLiF4oaBT0qc2KaxqMAdiwGNvp1YY1MWhmwvr3rA/s320/16.JPG)
Sillustani zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Wysoko położony czerwonawy płaskowyż, a w dole ciemnobłękitne, tajemnicze jezioro Umayo wyglądające jak miejsce spoczynku duchów dawno zmarłych mieszkańców tych ziem. To najbardziej niezwykłe i uduchowione po Machu Picchu miejsce w Peru. W dodatku nie ma tam tłumów turystów, można więc spokojnie kontemplować zewnętrzną i ukrytą urodę tej nekropolii.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGQoeM-r_-rgmDyzncNz8PfqmYNglsepJcYxcB-Xox89aFQ5KAXVGGQw1dCnxbV-7talYHJraZSKnR8QIO-ntH8SqtIOm7uDSAvoZxDXvKoC55EMZxjKSjkEWpIwHtImuvD-CKwiaHCdE/s320/18.JPG)
W Sillustani najpierw budował groby wieżowe lud Colla mówiący językiem aymara, a zwyczaj ten przejęli od nich Inkowie, którzy podbili te tereny na 100 lat przed przybyciem Hiszpanów. Wieże pochówkowe, zwane chullpas, służyły głównie elicie plemiennej, a cały ten teren był miejscem sakralnym, gdzie odbywały się liczne obrzędy i ceremonie.
Groby wieżowe występują nie tylko w tym miejscu, ale spotkać je można na Altiplano zarówno w Peru, jak i w Boliwii. Różna jest też ich konstrukcja-tutaj są okrągłe i zbudowane z kamienia, gdzie indziej jako budulca używano cegły adobe, a sama chullpa powstawała na planie kwadratu. Co więcej, podobne konstrukcje zwane tupa odkryto na Wyspie Wielkanocnej. Zmarłych umieszczano w chullpas w pozycji embrionalnej i zaopatrywano w przedmioty codziennego użytku oraz ozdoby.
Sillustani (32 km od Puno) leży z dala od głównej drogi między Puno a Juliaca. Można złapać autobus między tymi miastami, wysiąść na skrzyżowaniu i czekać, aż kierowca autobusu turystycznego ulituje się i nas zabierze. Najlepiej więc wykupić wycieczkę w jakimś biurze turystycznym czy hotelu - kosztuje ok. 5 dol. (w tym bilet wstępu do małego muzeum i na cmentarz), trwa ok. 3 godz. Do Puno można dojechać autobusem z Arequipy (12 godz.), z Cuzco (14 godz.), z Limy (42 godz.), z La Paz (5 godz.). W niektóre dni kursuje pociąg z Cuzco (11 godz.) i z Arequipy (10 godz.).
Etykiety:
Artur Karbowy,
chullpas,
cmentarz,
Colla,
inkowie,
jezioro Umayo,
Nekropolia,
Peru,
Puno,
Sillustani,
Umayo
piątek, 11 września 2009
Pałac w Mierzęcinie
W okolicach Bierzwnika, w Ziemi Lubuskiej, na skraju Puszczy Drawskiej nad Mierzęcką Strugą wznosi się pałac w Mierzęcinie.
Odbywając podróż samochodem na trasie Gorzów Wlkp. – Bydgoszcz warto zboczyć z głównej drogi w Dobiegniewie i odwiedzić urokliwe miejsce z pałacem w Mierzęcinie, o ciekawej historii.
Przepiękny! Urokliwy! Magiczny! To tylko niektóre słowa, jakich możemy użyć, aby wyrazić to, co nieoczekiwanie zobaczymy w takim miejscu.
Nowoczesna historia naszego kraju sprawia, że jeśli usłyszymy stwierdzenie „były PGR” nie spodziewamy się zobaczyć nic, co może urzekać albo sprawiać, że ponownie z przyjemnością wrócimy do tego miejsca. A właśnie takie pragnienie pojawia się u każdego, kto raz zobaczy kompleks pałacowy w Mierzęcinie.
Wzmianki o tym miejscu pojawiają się już w średniowieczu. 2 lutego 1317 Mierzęcin, jako osada rycerska, wraz z Drezdenkiem, została nadana rodzinie von Osten. W rękach tej rodziny pozostawał do roku 1608, kiedy posiadłość przeszła w ręce rodziny von Gram(m), a następnie rodziny von Sydow.
Rozwój Mierzęcina nastąpił po roku 1725, kiedy majątek zakupił Friedrich Sigismund von Waldow, założyciel rodowej gałęzi mierzęcińskiej linii Hammer-Bernstein, którego potomkowie stopniowo przyczyniali się do powiększenia dóbr. Do rozwoju gospodarczego Mierzęcina przyczyniła się, zbudowana w 1850, linia kolejowa, łącząca Poznań ze Stargardem Szczecińskim.
W 1861 roku Robert Friedrich von Waldow rozpoczął budowę nowej siedziby rodowej – pałacu w stylu neogotyku angielskiego, prawdopodobnie według projektu berlińskiego architekta Karla F. Hitziga. Budowę zakończono 1 października 1863 roku. Wraz z pałacem ukształtowano krajobrazowy park romantyczny oraz wybudowano nowe zabudowania folwarczne. Największy rozkwit majątek w Mierzęcinie miał miejsce na początku XX wieku, kiedy jego gospodarzem był Sigismund von Waldow.
Okres wojenny pałac przetrwał w stanie nienaruszonym, mimo że jego wnętrze zostało splądrowane. Jesienią 1945 roku pałac i majątek zostały przejęte przez skarb Państwa Polskiego. Zaczęła się polska historia pałacu w Mierzęcinie.
W latach 1945-1952 mieścił się w nim dom dziecka dla dzieci upośledzonych, prowadzony przez siostry zakonne, a później Państwowy Dom Dziecka, który funkcjonował do roku 1959. Majątek przejęło Państwowe Gospodarstwo Rolne w Mierzęcinie, które adaptowało wnętrza pałacu na biura, przedszkole, klub wiejski, stołówkę i mieszkania służbowe. Zabudowania folwarczne również były użytkowane. Park pomału dziczał, a poszczególne pomieszczenia pałacu stopniowe były opuszczane.
W 1991 roku PGR został zlikwidowany, a zabudowania i ziemia przeszły pod zarząd Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa w Gorzowie Wlkp. W latach 1992 – 1998 opuszczony i pozbawiony opieki pałac popadł w ruinę. 9 lipca 1998 roku pałac w Mierzęcinie wraz z folwarkiem został zakupiony przez polską firmę NOVOL.
W latach 1999-2001, staraniem nowych właścicieli, gmach pałacu poddano gruntownej renowacji. Adaptowano zrujnowany budynek na ośrodek wypoczynkowy dla pracowników firmy. W ramach prac restauratorsko - konserwatorskich wymieniono dach i całą stolarkę, a w ponad 80% stropy z drewnianych na ceramiczne. Przeprowadzono prace izolacyjne, tynkarskie i sztukatorskie.
Oficjalne otwarcie Pałacu Mierzęcin nastąpiło 13 września 2002 roku. Rozpoczął się nowy rozdział historii pałacu i majątku w Mierzęcinie. Zrujnowany pałac przemienił się w hotel, a budynki folwarczne w centrum wypoczynkowo – konferencyjne.
Park, o ogólnej powierzchni ponad 15 ha, zajmuje północną część założenia. Położony jest na podłużnym wyniesieniu terenowym, opadającym tarasami od Pałacu w kierunku zachodnim i północnym ku podmokłej dolinie rzeki Mierzęcinki. Założenie parkowe rozplanowane w układzie wieloosiowym, promienistym, związane jest ściśle z pałacem, posadowionym na wyniesieniu terenu, z fasadą od wschodu.
Kompozycja przestrzenna parku obejmuje parter ogrodowy z fontanną przed pałacem, od której prowadzi główna aleja parkowa, kończąca się na skrzyżowaniu dwunastu dróg. Po stronie północno - wschodniej i głównej alei parkowej znajduje się podłużna polana widokowa z altaną lipową na skraju.
W części wschodniej parku usytuowany jest cmentarz rodowy z mogiłami ostatnich właścicieli z rodziny von Waldow.
Od strony zachodniej park opada tarasami ku stawowi i rzece. Tutaj powstał w ostatnich latach ogród japoński ze stylową architekturą (altana, most, brama torii) i wyspą, na której stoi latarnia japońska.
Park w swej części wschodniej jest krajobrazowym ogrodem angielskim, w którym ogromne drzewa i grupy krzewów eksponowane są na równo ciętym trawniku.
Starodrzew występujący w parku to dorodne buki, dęby, platany, lipy, graby i wiązy, wśród których jest ponad 20 pomników przyrody.
Etykiety:
Artur Karbowy,
Bierzwnik,
Mierzęcin,
NOVOL,
ogród japoński,
pałac,
pałac w Mierzęcinie,
park,
Waldow
Subskrybuj:
Posty (Atom)