czwartek, 25 kwietnia 2013

Santa Maria

Przybywający turystycznie na wyspę Sal w Republice Zielonego Przylądka z reguły zamieszkują w jednym z hoteli w mieście Santa Maria.
Obecnie, głównie za sprawą gwałtownie rozwijającej się turystyki, stało się ono największym miastem na wyspie - liczy około 18 tysięcy mieszkańców,




ma wiele różnej klasy hoteli, długie plaże, molo zamienione na rybacki targ, kościół, pocztę, sklepy z afrykańskimi pamiątkami, niezliczoną ilość małych ukrytych sklepów spożywczych oraz kuszące turystów bary i restauracje.




Wokół miasta znajdują się tereny dogodne do uprawiania windsurfingu i kitesurfingu. 




Ulubioną rozrywką miejscowej ludności, poza odpoczynkiem, jest gadanie.




Gazet brak, telewizji mało, a książek się nie czyta. Poza tym często się śpiewa, głównie o marynarzach i bezkresnej wodzie.




Na nudę idzie się łowić ryby. Prócz leniwych wieczorów na wyspach praktykuje się również leniwe przedpołudnia, leniwe południa i leniwe popołudnia. 




W Santa Maria jest około 350 słonecznych dni w roku, dlatego kto chce trochę potrenować lenistwo przy gorącym słońcu powinien odwiedzić miasteczko. 




Miasto zostało założone w 1830 roku przez Manuela Antonio Martins - początkowo nazwa wioski brzmiała Porto Martins – Port Martins dla upamiętnienia rodziny założyciela, jednak z czasem nazwa zmieniła się na Santa Maria.




Grób założyciela znajduje się do dnia dzisiejszego na miejscowym cmentarzu. 




Turystyka na wyspie Sal, a wraz z nią miasta, zaczęła rozwijać się wraz z przybyciem na wyspę w 1963 roku belgijskiego małżeństwa Georges Vynckier i Marguerite Massart.




Zachwyceni klimatem, który sprzyjał ich zdrowiu,  zdecydowali się na wybudowanie domu wakacyjnego właśnie w Santa Maria.




W tym domu nocowały załogi linii lotniczych, które przybywały na pobliskie lotnisko.




Później dom przekształcił się w pierwszy hotel w Santa Maria istniejący do dziś pod nazwą „Hotel Morabeza”. 




Santa Maria stała się modelem rozwoju turystycznego Cabo Verde.




Uważana jest przez mieszkańców za miejsce szansy na sukces w interesach i wzór rozwoju dla pozostałych wysp archipelagu.




Miejscowe restauracje oferują różne dania ze świeżych ryb, a wśród nich królują grillowane lub smażone kotlety z tuńczyka. 




Miejscowy rynek to idealne miejsce na kupno pamiątek – rękodzieła - wykonanych z drzewa.




Osobiście polecam hebanowe figurki.




Warto się targować, gdyż mimo wysokich cen wyjściowych – rzędu kilkudziesięciu euro, można zbić cenę o ponad połowę. 




Ciekawostką jest, że mieszkańcy lubią być fotografowani,  a często nawet sami proszą, żeby im zrobić zdjęcie.